انتقل إلى وضع عدم الاتصال باستخدام تطبيق Player FM !
#30 Dziecięce zdrowie psychiczne, koncentracja, emocje i stres. Odpowiedź na najczęstsze pytania rodziców. | Godmother Podcast
Manage episode 298376860 series 2955480
Oto odcinek, który zwiastuje nowy sezon czyli nową (lepszą ma się rozumieć) jakość podcastu. Czyli
- obszerny spis treści,
- linki, screeny i książki wspominane w odcinku,
- transkrypt w formie pdf i rozwijanej na blogu [NOWOŚĆ!],
- dodatkowe materiały nie wspomniane w odcinku, niejako rozszerzające temat dla spragnionych więcej treści w temacie odcinka i gotowych rozwiązań [NOWOŚĆ!].
Do nagrania odcinka na ten temat zbierałam się ponad rok. Ale pytania, które tu poruszam zadajecie mi ponad pięć lat. I bolało i mnie i Was, że na tak ważne pytania musiałam odpowiadać zdawkowo i ogólnikowo, bo faktycznie “to zależy” od wielu czynników, a dodatkowo nie mogę przecież każdej osobie pisać elaboratu na 17 stron (tyle zajął ten odcinek). Wiedziałam więc, że przyjdzie taki moment, kiedy będę chciała odpowiedzieć wszystkim na raz. W końcu nadszedł.
O czym jest odcinek:
- Jak pomóc dziecku lepiej się koncentrować.
- Jak pomóc dziecku utrzymać uwagę.
- Jak pomóc dziecku kontrolować emocje, wzmocnić samokontrolę w każdym obszarze.
- Jak pomóc dziecku, które bywa agresywne (już coraz młodsze dzieci miewają nieadekwatne wybuchy niekontrolowanej złości i wcale nie wynika to z tego, że z ich charakterem jest coś nie tak).
- Jak pomóc dziecku, które wydaje się permanentnie zestresowanie.
- Jak pomóc dziecku, które często chodzi smutne i markotne.
- Jak pomóc dziecku, które często odczuwa niepokój i bardzo szybko wszystko bierze do siebie, nawet mało znaczące epizody.
- Jak pomóc dziecku, które martwi się na zapas.
- Jak pomóc dziecku poprawić oceny bez dodatkowych godzin kucia materiału.
- Jaka jest najważniejsza rzecz dotycząca wychowania dziecka, którą powinieneś zrobić?
- Jakie są cztery kluczowe obszary dla wychowania?
- Dlaczego zdrowie psychiczne dzieci jest dziś w dramatycznej kondycji?
- Jak radzić sobie ze stresem w szybko zmieniającym się świecie?
- Jak przygotować nasze dzieci na to, co może nastąpić w przyszłości?
- Jak uczyć się nowości, jak uczyć dzieci radzić sobie ze zmianą i zachować równowagę i zdrowie psychiczne w obliczu zmian?
- Dlaczego ruch i żywienie są ważne w kontekście zdrowia psychicznego dzieci?
- Dlaczego dziecko musi się bawić?
- Co to jest swobodna zabawa?
- Co się dzieje, kiedy dziecko nie ma okazji do swobodnej zabawy?
- Jak swobodna zabawa pomaga w przepracowaniu problemów?
- Czy oglądanie telewizji to zabawa?
- Kiedy pokazywać dziecku świat, a kiedy pozwolić dziecku bawić się samodzielnie?
- Jak dziecko uczy się podejmowania decyzji?
- Dlaczego masz zabrać dziecku zabawki?
- Czy nauka uważności to moda czy konieczność?
- Czy medytacja jest tylko dla osób wierzących?
- Jaki jest związek pomiędzy treningiem medytacji a zapamiętywaniem treści z lekcji?
- Czy joga dla dzieci wpływa na umiejętność radzenia sobie ze stresem?
- Najpierw medytacja czy najpierw ruch? Co lepsze dla ruchliwych dzieci. Co lepsze po traumie.
- Jak długo i jak często praktykować trening uważności?
- Czy medytacja powoduje zmiany w mózgu?
- Co dziecko może zyskać dzięki medytacji?
- Kim jest Najlepszy Rodzic Świata?
- Gdzie szukać wsparcia we wprowadzaniu zmian wychowawczych?
- Na czym polega trening mentalny rodzica?
- I jak już teraz możesz zacząć pracować nad byciem świadomym rodzicem?
- Jak dołączyć do zamkniętej grupy rodziców?
O tym wspominam w odcinku
- Strona Partonite – na której można stać się Patronem Godmother i dołączyć do grupy Treningu Mentalnego Rodzica
- Post świąteczny – w treści postu opisuję inwentaryzację zabawek
- Podcast #2 – podcast o skarbonce
- Statystyki NHS – dotyczące zdrowia psychicznego w UK za 2018 r.
- WHO – na temat kondycji zdrowia psychicznego dzieci
- Mental Health Fundation – i jej statystyki w temacie
- Statystyki – od Young Minds i bibligrafia badań dotycząca zdrowia psychicznego dzieci
- Pół godziny medytacji dziennie w szkole – przykład szkoła w San Francisco i jak zmieniła się pod wpływem programu medytacji dla dzieci
- Uważność, stres i matematyka – badania pokazujące, że uważność pomaga w regulowaniu emocji i uczeniu się
- Medytacja powoduje, że mamy więcej szarej materii – badanie z Psychiatry Research: Neuroimaging
- Czasopismo – o badaniach w temacie dzieci i rodzin
- Zalety medytacji dla dzieci – artykuł Forbes
- Jedno i drugie badanie pokazujące jaki wpływ na dzieci z ADHD ma medytacja i joga
- O programach jogi w szkołach – artykuł w Forbes z wieloma odnośnikami do badań i zestawień
Dla tych, co podcasty wolą czytać
Masz dwie opcje, jeśli chcesz skonsumować ten odcinek w wersji tekstowej: pobierz pdf na swój dysk, albo rozwiń transkrypt odcinka tutaj, na blogu.
***
Jedna kobieta – jedna misja.
By potencjał, z jakim rodzą się dzieci, spotkał się z możliwościami, jakie mogą zapewnić im tylko dorośli.
Jeśli chcesz poznać narzędzia i strategie dla rodziców, wychować kreatywne, przedsiębiorcze i myślące dzieci – to będzie Twój ulubiony podcast. Już teraz zapraszam Cię na kolejny odcinek podcastu Godmother z Waszą prowadzącą. Założycielka firmy i bloga Godmother.pl, autorka strategii wychowywania przedsiębiorczego dziecka, a przede wszystkim żona i mama – Angelika Maria Talaga.
***
Właśnie słuchasz jednego z ważniejszych, jeśli nie najważniejszego odcinka spośród wszystkich, które nagrałam do tej pory. Odpowiem w nim na Wasze najczęściej pojawiające się pytania, na które zwykle odpisuję niejasno, na zasadzie: „No wie pani, wie pan, to zależy od wielu czynników”. Dzisiaj wreszcie powiem, co to za czynniki i co konkretnie możesz z nimi zrobić. Wyjaśnię też, dlaczego ten temat jest tak ważny, że do nagrania tego odcinka zbierałam się przez rok.
Jeśli masz zadbać o jedną rzecz dotyczącą wychowania dziecka, jeśli nie wiesz, na czym się skupić, a chcesz jak najlepiej przygotować dziecko na przyszłe życie – bo taka jest poniekąd nasza rola – skup się na tym, co szczegółowo omówię przez najbliższe kilkadziesiąt minut.
Cztery obszary wychowania, które zaraz wymienię i które są sednem tego odcinka, będą dla Ciebie szczególnie ważne, jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się nad następującymi pytaniami:
- jak pomóc dziecku lepiej się koncentrować;
- jak pomóc mu utrzymać uwagę;
- jak pomóc dziecku kontrolować emocje, wzmocnić samokontrolę w każdym obszarze;
- jak pomóc dziecku, które bywa agresywne (już coraz młodsze dzieci miewają nieadekwatne wybuchy niekontrolowanej złości i wcale nie wynika to z tego, że z ich charakterem jest coś nie tak);
- jak pomóc dziecku, które wydaje się permanentnie zestresowanie;
- jak pomóc dziecku, które często chodzi smutne i markotne;
- jak pomóc takiemu, które często odczuwa niepokój i bardzo szybko wszystko bierze do siebie, nawet mało znaczące epizody;
- jak pomóc dziecku, które martwi się na zapas.
Jak się domyślasz, na powyższe pytania zadawane przez rodziców nie ma prostej odpowiedzi. Nie podam konkretnej metody ani techniki na rozwój koncentracji, mimo że znam ich 50, bo jeśli dziecko kuleje w czterech obszarach, które zaraz podam, to moje techniki na niewiele się zdadzą – dlatego że główny problem nie będzie rozwiązany. Właśnie z tego powodu zwykle odpowiadam rodzicom: „To zależy”. Pytania, jakie mi zadajecie – o skupienie, emocje, koncentrację, martwienie się – wszystkie dotyczą skutków. A jeśli mamy sobie dobrze poradzić z jakimś problemem – trzeba poznać przyczynę. W 90% przypadków, o które pytacie, wystarczy zadbać o cztery obszary i problemy rozwiązują się same. Warto wiedzieć, że przyczyna zwykle leży w wielu obszarach naraz, co najmniej dwóch lub trzech. Nie wystarczy więc zadbać tylko o jeden z nich.
Cztery obszary kluczowe dla wychowania
Gotowy? Gotowa? Oto cztery obszary tak ważne dla wychowania Twojego dziecka:
- Po pierwsze – zapanuj nad tym, co Twoje dziecko je i czego nie je.
- Po drugie – zwiększ mu aktywność fizyczną.
- Po trzecie – pozwól dziecku na swobodną zabawę.
- Po czwarte – naucz dziecko uważności.
Czuję, że nie jesteś wcale zaskoczony, zaskoczona i nie takiej oczekiwałeś odpowiedzi. Kiedy w ten sposób odpisuję na pytania zadawane przez rodziców bez podania kontekstu, to czuję, że moje odpowiedzi zazwyczaj rodzicom nie pasują. Jedzenie, zabawa – przecież ciągle się o tym mówi, to takie wyświechtane, ileż można to powtarzać? A uważność? Mhm, jasne, jeszcze pewnie medytacja, joga i brazylijskie jiu-jitsu.
Problem polega na tym, że wymienione wyżej pytania, jakie najczęściej mi zadajecie, oraz cztery wskazane przeze mnie obszary, które uważam za tak kluczowe, łączą się bezpośrednio ze zdrowiem psychicznym Twojego dziecka. A raczej – mówią o tym, że zdrowie psychiczne dzieci jest dziś nawet nie tyle zagrożone, ono jest w dramatycznej kondycji, a będzie jedynie gorzej, jeśli patrzeć na prognozy.
Garść statystyk
Nasze dzieci są dziś narażone na nieproporcjonalny dla nich, potężny i nieustający stres. Przy czym nikt ich nie uczy, jak sobie z tym stresem radzić. Według statystyk liczba dzieci, które przejawiają jakieś problemy ze zdrowiem psychicznym, rośnie z roku na rok. Najczęstsze objawy to: depresja, anxiety (jednostka chorobowa, którą w wolnym tłumaczeniu moglibyśmy określić jako stan chronicznego, niekoniecznie uzasadnionego niepokoju i podenerwowania), stany lękowe oraz zaburzenia zachowania.
The Children’s Society w badaniach za rok 2008 podaje, że 10% dzieci w wieku 5–16 lat ma klinicznie potwierdzony problem związany ze zdrowiem psychicznym. Według danych WHO jest to nawet 10–20% dzieci w skali świata. Przy czym 70% dzieci i młodzieży, które doświadczyły problemów psychicznych, nie otrzymało prawidłowej pomocy, jakiej wymagało w danym momencie. W 2015 roku najczęstszą przyczyną śmierci wśród dzieci w wieku 5–19 lat było samobójstwo. Jedno na 12 dzieci w którymś momencie swojego życia będzie się samookaleczać. Na koniec tej dramatycznej listy przywołam jednego z psychologów dziecięcych, który porównuje, że dziś statystyczne dziecko ma w sobie więcej niepokoju i stresu niż dzieci, które były sklasyfikowane jako psychicznie chore zaledwie kilkadziesiąt lat temu.
Nasze dzieci potrzebują pomocy w radzeniu sobie z tym wszystkim – natychmiast! Ale nie musimy czekać, aż będzie aż tak źle, żebyśmy mogli zacząć się jako rodzice martwić. Nie potrzeba depresji, żeby musieć w jakiś sposób interweniować. Wystarczy stres i niewielkie objawy, by naszym dzieciom uprzykrzyć życie, szczególnie na etapie intensywnego rozwoju mózgu. Ankieta WebMed pokazała, że 62% dzieci ma związane ze stresem objawy fizyczne, takie jak bóle głowy i bóle brzucha.
Oczywiście przyczyny stresu są różne. Może na niego wpłynąć stres rodziców i fakt, że my sami nie do końca wiemy, jak sobie z naszym stresem radzić. Ale też cały system szkolny to jeden wielki, dramatyczny generator stresu. Do tego media, w tym social media. Nie jesteśmy w stanie nagle zmienić świata dzieciom i na pewno nie jesteśmy w stanie zmienić świata, który dopiero nadejdzie, a pomóc trzeba już.
Tym, co możesz zrobić, co na pewno da rezultaty i pomoże w każdego rodzaju przyszłym stresie, jaki dzieci mogą napotkać, są właśnie te cztery rzeczy:
- jakościowo dobre i wartościowe jedzenie oraz unikanie złego jedzenia,
- więcej ruchu fizycznego,
- możliwość swobodnej zabawy,
- nauka uważności.
Nie ma innej metody, nie ma zastępnika, nie ma łatwej pigułki ani alternatywy. O wszystkie te cztery obszary trzeba zadbać, jeśli dziecko ma sobie poradzić z emocjami, z uczeniem się, z rozwojem, z inteligencją tradycyjną, ale też emocjonalną – ze wszystkim tym, co go spotka w przyszłym życiu.
Pokolenie zmieniającej się rzeczywistości
Zaczęłam jak Hitchcock, od wstrząsu, ale będzie jeszcze goręcej, bo to jest dopiero szczyt góry lodowej.
Świat, w którym żyjemy, rozwija się w zatrważającym tempie, zmienia się na naszych oczach tak szybko, że nie jesteśmy w stanie za nim nadążyć. Rozgrywa się rewolucja cyfrowa i technologiczna, która kompletnie i z dnia na dzień zmienia naszą rzeczywistość. Do tego stopnia, że my, jako pokolenie dzisiejszych młodych rodziców, urodziliśmy się w innych czasach niż te, w których wychowują się nasze dzieci. O tyle trudniej nam – właśnie nam, rodzicom dzisiejszych małych dzieci – wychowywać je, bo nie wiemy, jak dostosować nasze metody wychowawcze, bo nie rozumiemy świata nawet z własnego doświadczenia, nie rozumiemy świata naszych dzieci, nie wiemy, z czym dziś mają do czynienia – my nie mieliśmy tego w dzieciństwie.
Jak dostosować się do czegoś, czego nie rozumiemy dziś, a co dopiero jak przygotować nasze dzieci na to, co potencjalnie może nastąpić w przyszłości? Bo i na tym polega nasza rola – nie wychowujemy dzieci, żeby się ładnie zachowywały jutro, tylko żeby były samodzielne za 30 lat. I żeby były w stanie wychować kolejne dzieci, radzące sobie za lat 80 i za lat 100. A co będzie za tyle lat? Skąd mamy to wiedzieć?
Obserwujemy wpływ zmian, które powodują stres, ale do końca tego nie rozumiemy. A już na pewno trudno nam przewidzieć, jakie to może przynieść skutki. Tyle się o tym mówi – przyrost wiedzy, informacji, zalewanie nas treściami, fake newsami. Zmiany – stres – zmiany – stres – zmiany – presja.
Kiedy rodzili się moi rodzice, o Internecie słyszano może za oceanem, może w armii. Kiedy ja się rodziłam – też Internetu nie było w powszechnym użyciu, przynajmniej w moim otoczeniu. A żyłam w dużym mieście i w wolnym kraju, w średnio zamożnej rodzinie. Pierwszy komputer w życiu dostałam, mając 16 lat. A to oznacza, że styczność z klawiaturą i Internetem mam od około 14 lat i przez te 14 lat powstał nie tylko mój zawód, ale też wiele innych, wiele nisz, specjalizacji, nowych kierunków studiów.
Zwróćcie uwagę na tę ironię – niektóre uczelnie zorientowały się, że powstało coś nowego, i próbują uczyć ludzi czegoś, co jak ci skończą studia, będzie już nieaktualne. Przecież przedmioty szkolne i wiedza encyklopedyczna podawana dzieciom to jest srogie nieporozumienie już od dawna. Mówię o tym w co drugim odcinku mojego podcastu.
Dla naszego pokolenia normą stało się wymyślanie sobie zawodu i dostosowywanie się do rynku pracy. Ludzie około trzydziestki–czterdziestki często postanawiają się przekwalifikować. Na pewno masz w swoim otoczeniu kogoś takiego albo nawet sam, sama się przekwalifikowujesz. A za chwilę stanie się normą, że każdy człowiek będzie się co 10 lat w pełni przekwalifikowywał i pełnił inną rolę zawodową, inaczej będzie zarabiał pieniądze, inaczej będzie się spełniał.
Niektórzy z Was być może kojarzą bardzo modne ostatnio książki, których autorem jest Yuval Noah Harari. Mają nośne tytuły: Homo sapiens (po polsku “Sapiens. Od zwierząt do bogów”), Homo deus i najnowsza 21 lekcji na XXI wiek. Zresztą – wszystkie trzy bardzo polecam. W ostatniej, można by rzec – najbardziej futurystycznej, autor pisze:
„(…) Zdolność radzenia sobie ze zmianą, uczenie się nowych rzeczy i zachowywania równowagi psychicznej w nieznanych sytuacjach (…)” ~ to najważniejsze rzeczy, jakich powinniśmy uczyć teraz dzieci właśnie z tego powodu, że nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro.
Właśnie z tego powodu, że my nie mamy prawa mieć pojęcia, co przyniesie jutro, musimy pokazać naszym dzieciom, jak uczyć się nowości, jak radzić sobie ze zmianą i jak zachować równowagę i zdrowie psychiczne, będąc pod wpływem tych wszystkich zmian. Dlatego ten odcinek jest dla mnie tak ważny. Bo jeśli masz swoje dziecko nauczyć czegokolwiek w swojej przygodzie rodzicielskiej, to proszę Cię, żeby to było właśnie to.
Ewolucja nas inaczej zaprojektowała. Kierujące nami biologiczne procesy nie zmieniły się od 50 tysięcy lat. Organizm, wnętrze dziecka nie jest w stanie nadążyć za zmianami dokonującymi się na zewnątrz. Nie jest w stanie doskoczyć do tego, co zrobiły w międzyczasie kultura i technologia. Ewolucji zajmuje trochę czasu, żeby zmienić nasze DNA i naszą biologię tak, by była przystosowana do tego, co powstaje w procesie nagłych zmian. Oznacza to też, że tego, co będzie na zewnątrz, my – rodzice – nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie wiemy, w którą stronę pójdą: kultura, rynek pracy, technologia, Elon Musk za 30–50 lat, kiedy nasze dzieci będą przeżywać najbardziej aktywny życiowo okres. Ale mamy wręcz pewność, że nasza biologia zostanie niezmienna na przestrzeni kolejnych 100 lat. Znamy stres, jakiemu poddawane są dzieci, i wiemy, jak będzie działał na ich organizm, tak zupełnie biologicznie. Te wszystkie zmiany, grafiki, w jakie nasze dzieci muszą się wpisywać, poprzeczki, jakie im wymyślamy – wszystko to sprawi, że nasze dzieci będą musiały się wkrótce zacząć rozsypywać…
Do konkretów: jedzenie i ruch
Za nami teoretyczny wstęp. Wprowadziłam Cię w temat, a teraz czas na konkrety. W tym odcinku spośród czterech wskazanych obszarów omówię jedynie dwa. Nie odniosę się do jedzenia ani do ruchu, bo po pierwsze to temat rzeka, a po drugie nie jestem w tej dziedzinie ekspertem; musiałabym robić głęboki research albo zapraszać kogoś do odcinka.
Inna sprawa, że traktujemy te kwestie jak banały, o których każdy wie. Ale nie każdy się nimi odpowiednio zajmuje, mimo tej wiedzy. Więc jeśli podejrzewasz, że za mało uwagi poświęcasz tematowi żywienia i ruchu Twojego dziecka, polećmy sobie wzajemnie osoby, które warto śledzić w Internecie, a które mogłyby nam – rodzicom – pomóc w transformacji. Żeby powolutku pouczyć się, uświadomić sobie parę rzeczy i żeby faktycznie, rzeczywiście móc wprowadzić je w życie.
Nie powiem Ci dziś więc, co robić. Mogę tylko wskazać, dlaczego te dwa obszary – ruch i żywienie – są tak ważne. Po pierwsze – jesteśmy tym, co jemy. Wiem – banał, ale tak jest. Poziom makro- i mikroelementów bezpośrednio wpływa na chemię organizmu, na przykład na liczbę neuroprzekaźników. Jeśli Twoje dziecko źle je, to nie będzie w stanie się w szkole niczego nauczyć, bo po prostu mózg nie zdoła przyswoić wiedzy. Zdrowe ciało jest bezpośrednio powiązane ze stanem psychicznym. Wielokrotnie już obserwowano, jak osoby chore na depresję pozbywały się objawów, i to długoterminowo, poprzez codzienną sesję prostych ćwiczeń.
Więc tak – odpowiednie odżywanie i ruch są bardzo, bardzo ważne. Ale dziś opowiem Ci więcej o dwóch pozostałych obszarach, czyli o tym, jak na zdolność zachowania równowagi psychicznej wpływają wolna zabawa i trening uważności.
Swobodna zabawa – o co w niej chodzi
Dlaczego mówię o banale, że dziecko musi się bawić? No też mi, Amerykę odkryła! I to jeszcze w kontekście zdrowia psychicznego. Co ma zabawa do wiatraka, że się tak zapytam? Co to jest w ogóle „swobodna zabawa”? Czy to coś innego niż normalna zabawa?
Swobodna, wolna zabawa jest wtedy, gdy dziecko samo wybiera, co chce robić, jak chce to robić, samo wybiera, kiedy chce przestać to robić i zacząć robić coś nowego.
Wolna zabawa nie ma żadnych zewnętrznych celów ustalonych przez dorosłego ani nie jest częścią żadnego programu. Dorosły może oczywiście zapewnić przestrzeń i materiały do zabawy. Co więcej – może być nawet jej częścią, może być w nią włączony. Ale – uwaga! – to dziecko podejmuje w zabawie decyzje, przejmuje inicjatywę, a rodzic tylko odpowiada na to, co dziecko proponuje.
- Negatywne skutki braku swobodnej zabawy
Niestety – ze wszystkich rodzajów zabawy ta swobodna pojawia się w życiu naszych dzieci coraz rzadziej. W przedszkolu, a nawet już w żłobku pojawiają się grupy, grafiki, w które dzieci muszą się wpisać, bo rodzice ingerują, bo technologia, bo presja, bo konkurencja…
Co się dzieje, kiedy dziecko nie bawi się swobodnie? Kiedy nie ma do tego okazji? Brak swobodnej zabawy, czyli poniekąd podstawowej formy nauki dzieci, łączy się ze wzrostem niepokoju, chronicznego stresu, depresji, problemów z samokontrolą, problemów z utrzymaniem koncentracji u dzieci już w najmłodszych latach. Mówiąc najprościej – brak swobodnej zabawy łączy się z tymi wszystkimi problemami ze zdrowiem psychicznym, o jakich rozmawiamy przez cały czas w dzisiejszym odcinku.
Możecie o tym poczytać w świetnym artykule z 2011 roku, napisanym przez Petera Graya i opublikowanym w „American Journal of Play”. Oczywiście zarówno ten, jak i wszystkie inne badania, które będę cytować w dzisiejszym odcinku, pojawią się w opisie podcastu na stronie https://www.godmother.pl/podcast/030. Więc jeśli cokolwiek Was zainteresuje, idźcie od razu na tę stronę i tam wszystko znajdziecie. Peter Gray mówi: „Im mniej zabawy, tym więcej psychopatologii u dzieci i młodzieży”. A że w dzisiejszym świecie obserwujemy coraz mniej swobodnej zabawy, to nie dziwmy się, że obserwujemy również wzrost wszelakich typów psychopatologii.
- Swobodna zabawa jako przepracowanie problemów
Skąd to się bierze? Jak to się wiąże z zabawą? Jakim cudem zabawa jest tak ważna – bo przecież zabawa to tylko zabawa? Otóż – świat się zmienia, a zabawy dzieci dostosowują się do tego – przynajmniej jeśli dzieje się to z inicjatywy dzieci. Pięćset lat temu dzieci nie bawiły się w rewolwerowców ani latanie samolotami, bo tego nie znały. Jeśli coś się dzieje w ich dzisiejszym świecie, wolna zabawa, swobodna zabawa może służyć nawet terapeutycznemu przepracowywaniu wyzwań, problemów czy tego, czego dziecko potrzebuje się wewnątrz siebie nauczyć, a co zaobserwowało na zewnątrz.
Na pewno zauważyliście nieraz, że dzieci bawią się we wchodzenie w role – udają lekarza, mamę, policjanta, przebierają lalom pieluchy. Dzieci muszą przepracować i przećwiczyć w bezpiecznych warunkach, na misiu, te wszystkie dorosłe rzeczy, z którymi – jak podejrzewają, i bardzo słusznie – niedługo same będą musiały się zmierzyć. A my – niekoniecznie my, rodzice, tylko my jako dzisiejszy świat, w którym żyjemy – zabieramy dzieciom to, co najbardziej dziecięce, ich podstawowe prawo naturalne. A potem chodzimy z nimi do psychologa albo piszemy do Godmother, mówiąc: „Moje dziecko nie może się skupić”, „Moje dziecko stresuje się szkołą”, „Moje dziecko jest ciągle markotne i smutne – co robić?”.
- Swobodna zabawa jako najwyższa forma edukacji
Co jeszcze taka zabawa daje? Po pierwsze jest najwyższą formą edukacji wszelakiej – nie tylko poznawczej, ale też społecznej i emocjonalnej. Taka zabawa oczywiście rozwija kreatywność, pojawia się też planowanie motoryki małej i dużej – dziecko planuje, co będzie robiło z zabawkami i ze wszystkim innym, łącznie ze swoim ciałem, w przestrzeni – i dlatego rozwija się też inteligencja przestrzenna, zmysł propriocepcji, balans.
W swobodnej zabawie dziecko uczy się podejmować decyzje, uczy się rozwiązywać problemy, uczy się samodzielności, odnajduje własne zainteresowania, znajduje swoje silne kompetencje, silne strony. W trakcie takiej swobodnej zabawy buduje swoją osobowość, rośnie jego samokontrola – dziecko z zabawy na zabawę coraz dłużej się koncentruje i uczy się regulować własne emocje. Uczy się przede wszystkim, co się może zadziać, jakie emocje w ogóle mogą powstać – żeby potem móc sobie z nimi radzić.
Wszystkiego tego chcemy nauczyć nasze dzieci przeróżnymi metodami i technikami, a my wcale nie musimy na siłę ich niczego uczyć! One tego potrzebują same z siebie do przetrwania i ewolucja już wymyśliła najlepszy sposób, żeby dzieci same się wszystkiego nauczyły. My im to zabieramy i próbujemy uczyć inaczej, zupełnie niepotrzebnie.
Po pierwsze: wyłącz telewizor
„No tak, droga pani Angeliko, wszystko fajnie, ale co, jeśli moje dziecko już nie chce się tak bawić – ciągnie mnie za rękę, ciągnie mnie do zabawy, chodzi w kółko, mówi, że się nudzi, albo po prostu wybiera komputer, telewizor. Czy to też jest zabawa?”
Zabawa jest wtedy, kiedy dziecko jest twórcą, tworzy coś kreatywnie. W momencie, kiedy dziecko ogląda telewizję czy coś na telefonie, jest odbiorcą, konsumentem, więc nie – to nie jest zabawa. Nie zaliczamy tego typu aktywności do kategorii swobodnej zabawy.
Co więc robić, jak zachęcić dziecko do wolnej zabawy?
Pierwsza rzecz – już nieraz pojawiała się w odcinkach podcastu – wyłącz telewizor. Dziecko zacznie się wałęsać i mając trochę więcej wolnego czasu, wymyśli sobie w końcu coś do zabawy. Nie wspominając o tym, że telewizor wpływa na opóźnienie rozwoju mowy dziecka, za duża ekspozycja na ekran powoduje problemy z koncentracją (właśnie – koncentracją!) i z utrzymaniem uwagi. Uaktywniają się te same obszary w mózgu, co u dzieci ze stwierdzoną nadpobudliwością. Powstanie o tym oczywiście osobny odcinek, na razie potraktuj tę radę jako pomoc w wolnej zabawie – wyłączyć telewizor.
Po drugie: nie dyryguj zabawą
Dlaczego, przynajmniej na początku, należy dzieciom pomagać? W naszych domach są już pewne nawyki. Nie wszystkie niestety dobre. Dzieci na co dzień zwykle zawsze mają coś na liście do zrobienia – muszą odrobić lekcje, umyć zęby, iść na drzemkę, teraz jest czas tego, teraz tamtego. I przez to „zmuszanie” do zrobienia „czegoś” dzieciom weszło już w krew, że w zasadzie wystarczy, jak poczekają na to, co my im zaproponujemy jako następną aktywność. Bo jak coś sobie wymyślę, to pewnie i tak zaraz mi mama czy tata powie, że mam zrobić coś innego, więc poczekam na to, co oni mi zaproponują.
Nasuwa się więc kolejna oczywista porada, jak zachęcić dziecko do swobodnej zabawy: przestać tą zabawą dyrygować.
Jeśli wydaje Ci się to oczywiste i łatwe, to posłuchaj, co się wydarzyło w moim teście, który przeprowadziłam na grupie 300 rodziców. Dałam im zadanie do wykonania – rozwojowe – żeby bawili się z dzieckiem przez 30 minut. Wydawałoby się – błahostka, no heloł! ja się często bawię z dzieckiem. Ale! Podczas tej zabawy nie wolno było nic sugerować, nic proponować, nic robić za dziecko. I dodatkowo trzeba było w tym zadaniu zadawać pytania typu: „Czy chcesz, żebym tak stała?”, „A gdzie chcesz, żebym to położyła?”, „Jaki masz na to pomysł?”. Efekty były naprawdę niezłe. Kilka cytatów z komentarzy, które ukazały się pod tym zadaniem w grupie:
Marta: „Zawsze staram się przeznaczyć minimum 30 minut na taką wspólną zabawę, jednak dopiero dziś odkryłam, jak bardzo inicjuję przebieg tej zabawy. Strasznie trudno było mi oddać pałeczkę. Równie trudno było mi nie myśleć o tych wszystkich rzeczach, jakie czekają na zrobienie zaraz po zabawie”.
Danka: „Super doświadczenie, tak się wyciszyć i faktycznie spędzić czas z dzieckiem, ale trudno mi było nie dyrygować”.
Grażyna: „Myślałam, że tak się bawimy, ale tylko myślałam. Syn zaskoczył mnie wyborem zabawy i tym, że co chwilę mnie pytał, co chciałabym robić”.
Dla tych, którzy są za pan brat z ekonomią czy nauką o państwie, przywołam Frédérica Bastiata, który mówił o tym, co w ekonomii widać, a czego nie widać. Łatwiej jest nam oceniać na podstawie tego, co widzimy. W tym przypadku widzisz, że chcesz – oczywiście z dobrą intencją, dobrą wolą – pokazać dziecku, jak układać klocki, puzzle, powiedzieć, jaki to kolor, jaka to cyferka. Chcesz na swój sposób pokazać dziecku świat, i ja to rozumiem. Albo chcesz, żeby dziecko za bardzo nie rozwaliło zabawek, bo będzie za chwilę za dużo sprzątania. Chcesz, żeby ta piękna wieża budowana przez pół godziny się nie rozwaliła, żeby dziecko nie płakało, nie było mu smutno. I to widać. A czego nie widać? Nie widać, że wtrącamy się, dyrygujemy, przejmujemy inicjatywę w różnej formie w trakcie zabawy z dzieckiem, a bardzo często nawet, jak się nie bawimy, tylko stoimy w drugim pokoju, obserwując zabawę – wciąż potrafimy udzielać instrukcji i porad wszelkiego rodzaju. Jeśli tak interweniujemy, to udaremniamy bardzo ważne procesy, które powinny mieć miejsce podczas swobodnej zabawy.
Gdyby dziecko bawiło się samo, to najprawdopodobniej za chwilę natrafiłoby na jakiś problem, co do którego musiałoby podjąć jakąś decyzję. Musiałoby samo zdarzenie, swoją reakcję i swoje działanie jakoś zakwalifikować. A jeśli my rozwiążemy ten problem, zanim on się pojawi, to odbieramy cenną lekcję, jaką dziecko mogło odbyć w bezpiecznych, domowych warunkach. I to nie jest tak, że dziecko pobawi się bezstresowo, bez tych problemów, i będzie dobrze. Bo dziecko taką lekcję będzie musiało prędzej czy później i tak odbyć. Ale jeśli nie zrobi tego w domowych warunkach, z misiami, to będzie musiało te złe decyzje i nieudane próby przejść na żywych organizmach. I temu właśnie służy zabawa – żeby rzeczy, które mogą się rozwalić, się rozwaliły. Żeby dziecko wiedziało, że one mogą się rozwalić.
Po trzecie: bierz zabawy dzieci na serio
Zwykle trochę trywializujemy i bagatelizujemy zabawy dzieci, chociażby odpowiadając: „Mmmm”. Nawet nie uraczymy dziecka słowem, bo przecież „Mmmm, jakie to piękne”. My akurat myślimy o czymś innym, tymczasem dla dziecka być może to ważna lekcja, ważna nowa decyzja, którą podjęło. Tego nie wiemy. Ale obserwując dziecko, możemy się tego dowiedzieć.
Po czwarte: zabierz dziecku zabawki
To już ostatnia rada, równie kontrowersyjna jak wyłączenie telewizora: zabierz dziecku zabawki, a przynajmniej połowę, szczególnie te, które bawią się same za dziecko za przyciśnięciem jednego guzika. Dobrym pomysłem będzie inwentaryzacja zabawek razem z dzieckiem. To zabawa prewencyjna, którą można robić raz na miesiąc albo raz na kwartał. W opisie podcastu podaję link do świątecznego artykułu, który kiedyś napisałam – tam opisuję bardziej szczegółowo etapy tej inwentaryzacji.
Po pierwsze zabieramy zabawki, które bawią się same za naciśnięciem guzika, gdy zamiast dziecka bawią się baterie. Po drugie – nadmiar zabawek potrafi paraliżować. Jeśli w domu masz sklep z zabawkami, to dziecko patrzy, patrzy i samo już nie wie, czym ma się bawić. Nie może się zaangażować, bo robiąc jedną rzecz, spogląda na coś innego kątem oka. Bawi się powierzchownie, nie ma czasu i nie dojdzie do etapu, kiedy mogłoby podjąć decyzję, spotkać się z jakimś wyzwaniem i jakimś problemem.
Co można zrobić? Połowę zabawek spakuj do kartonów i odłóż, nawet na szafę – żeby dziecko ich nie widziało. A drugą połową niech się dziecko bawi teraz. Po dwóch tygodniach zamień zawartość kartonów z tym, co jest w pokoju. Nagle te zabawki, których dziecko nie widziało przez jakiś czas, zyskają na wartości. Łatwiej będzie mu się skoncentrować, łatwiej wybrać, w co się bawić. Już nie wspomnę o tym, że rodzicowi łatwiej będzie sprzątać.
Nauka uważności – to nie tylko moda
Podejrzewam, że już gdzieś o tym słyszałaś, słyszałeś, bo ostatnio jak grzyby po deszczu powstają medytacje kierowane do dzieci, joga dla dzieci, hasło „uważność dla dzieci” pojawia się w artykułach i książkach. Wystarczy podać przykład książki Uważność i spokój żabki z ćwiczeniami i płytą CD czy – powiedziałabym – klasyku, czyli „lekcji ciszy” z pedagogiki Montessori, która również pomaga w uważności, albo odmawiania różańca.
I tu uwaga! Mam na myśli prawdziwą modlitwę, a nie klepanie paciorka. Spotkałam się z opinią, że medytacja jest tylko dla osób niewierzących, bo to jest niezgodne z religią. Po pierwsze medytacja jest praktyką, która nie jest powiązana z definicji z żadną religią, i spokojnie możesz uczyć dziecko uważności, uczestnicząc aktywnie w takiej religii, jaką właśnie wyznajesz. A prócz tego w religii, którą najlepiej znamy kulturowo, czyli w katolicyzmie, praktyka odmawiania różańca jest właśnie świetnym treningiem uważności. Kiedy odmawiamy po wielekroć te same frazy i przesuwamy palcami po paciorkach – wtedy bardzo ćwiczymy uważność. Wyciszamy się, jesteśmy zanurzeni w oddechu, a paciorek pozwala nam skupić palce na czymś innym niż myśli, które intensywnie przebiegają nam przez mózg. Jeśli więc nie chcesz praktykować medytacji jako takiej, na przykład z religijnych powodów, to po prostu praktykuj lekcje uważności inaczej, tak jak lubisz.
Uważność nie jest tylko modą. Może naprawdę zmienić życie dzieci.
Przykłady wpływu uważności na dzieci
W San Francisco jedna ze szkół z tzw. złej dzielnicy – takiej, gdzie źle się dzieje, jak to czasem oglądamy w amerykańskich serialach, gdzie jest dużo agresji, wagarów – postanowiła w ramach walki z tym stanem rzeczy wydłużyć lekcje o pół godziny każdego dnia. Możecie sobie wyobrazić, że dzieci nie były zachwycone. Ale to dodatkowe pół godziny było przeznaczone na naukę uważności i medytacji. I wiecie, co się stało? Lepsze oceny, mniej wagarów, mniej agresji, mniej zawieszeń w prawach ucznia. Dzieci czuły się po prostu szczęśliwsze. Nie muszę dodawać, że nauczyciele chyba też.
Inne badania, opublikowane w czasopiśmie „Consciousness and Cognition” w 2015 roku, pokazują korelację pomiędzy treningiem medytacji, uważności a lepszym zapamiętywaniem tego, czego dzieci uczą się na lekcjach, oraz mniejszym stresem przed i w trakcie egzaminów, których przecież jest od groma w dzisiejszych szkołach. Za tym szły lepsze wyniki na egzaminach. No bo jak dziecko się mniej stresowało przed egzaminem i w trakcie jego pisania, to znacznie lepiej korzystało ze swoich zasobów pamięci.
To samo dziecko, ta sama szkoła i taki sam egzamin. I nagle bez stresu uczeń stygmatyzowany na trójkowego staje się uczniem czwórkowym. Żebyśmy się jasno zrozumieli – mam w czterech literach to, jakie dziecko ma oceny, ale dla zdrowia psychicznego istotne jest, że dziecko tymi ocenami jest stygmatyzowane. Niestety dorośli mają na tym punkcie niezdrowego fioła. Pytają o oceny, porównują oceny, wymagają ocen i poprzez oceny dziecko jest oceniane jako człowiek: „Dostałeś tylko tróję, co z Ciebie wyrośnie!”. O ocenach też nagram osobny podcast. Kwestia informacji zwrotnej w edukacji interesuje mnie na tyle, że napiszę o tym kiedyś artykuł naukowy, ale tymczasem wiedz, że uważność pomoże dziecku nie tylko nie przejmować się ocenami, podchodzić do nich z większym dystansem, ale również – jako „efekt uboczny” – oceny mogą się poprawić. Niezestresowany, skupiony mózg lepiej funkcjonuje.
Medytacja i trening uważności pomagają także dzieciom w szczególnie stresujących sytuacjach, na przykład kiedy w domu jest agresja, używki albo kiedy rodzice się rozwodzą – to zwykle dla dziecka też jest potężne źródło stresu. Badania pokazują, że również w takich przypadkach uważność, joga, treningi oddechowe mają wpływ na umiejętność radzenia sobie ze stresem, który się pojawia w życiu dziecka.
Jak wprowadzać trening uważności
Ten przykład pokaże, jak cztery obszary wspomniane w odcinku przeplatają się ze sobą i dlaczego wszystkie cztery są takie ważne. W przypadku dzieci, które są straumatyzowane, temat wprowadzamy stopniowo, bo kazanie dziecku, które wcześniej nie miało z tym żadnej styczności, żeby nagle usiadło cicho przez kilkanaście minut i medytowało – może się nie udać.
Specjaliści mówią, że urazy psychicznie, nazywając to kolokwialnie, siedzą w ciele, a nie w głowie. Dlatego zanim się wyciszymy, usiądziemy, zajmiemy się medytacją, uważnością, potrzebne jest – co? Ruch! Projektowane dla dzieci terapie czy programy rozwojowe dla szkół zakładają, że najpierw należy poradzić sobie z emocjami poprzez ruch, a dopiero potem dziecko będzie w stanie usiąść i się wyciszyć. Dlatego właśnie joga bywa tak skuteczna, bo łączy trening fizyczny z ćwiczeniami oddechowymi. Cieszę się, że joga dla dzieci jest coraz bardziej popularna.
Jak długo praktykować trening uważności
Teraz może się zrodzić pytanie: czy to musi być stała, regularna, systematyczna, długofalowa praktyka, czy to musi być trudne, czy musi być superczęste, żeby były efekty? Czy na efekty mamy czekać, aż dziecko będzie dorosłe? Otóż – nie. Programy wprowadzane do szkół, między innymi te, o których wspominałam wyżej, trwają bardzo często 12 tygodni, czasem osiem. I już takie 12 tygodni może zdziałać cuda, może zapoczątkować potężne zmiany na lepsze w psychice Twojego dziecka.
W 2015 roku opublikowano ewaluację jednego z takich 12-tygodniowych programów połączenia ruchu z medytacją, ale też programu, w którym dzieci po prostu uprawiały w szkole jogę w celu redukcji stresu. Jedne badania porównywały, czy zwykły wf będzie działał tak samo. Okazało się, że joga jest dużo lepsza dla redukcji stresu niż standardowe ćwiczenia fizyczne. Natomiast w ramach innych badań dzieci uczestniczące w zajęciach jogi miały około sześciu lat – uprawiały jogę przez trzy miesiące, dwa razy w tygodni. Najpierw 1–2 minuty wyciszenia, a potem 6–10 pozycji jogi. 6–10 pozycji jogi zajmuje parę minut, to jest zaledwie chwila, a potrafi zrobić naprawdę dużą różnicę.
W 2010 roku w świetnym magazynie „Journal of Child and Family Studies” pisano o praktyce uważności, którą wprowadzono dla dzieci w wieku 9–13 lat wykazujących już symptomy niewydolności psychicznych. Te badania wykazały, że dzieci z zaburzeniami uwagi poprawiły swoje zdrowie psychiczne i – uwaga! – utrzymały ten rezultat trzy miesiące później, więc to nie było takie chwilowe polepszenie humoru, jakie dają na przykład lody. Dzieci faktycznie nauczyły się radzić sobie ze swoimi myślami i emocjami na co dzień.
Z racji tego, że ja się mózgiem najbardziej jaram i w mózgu się specjalizuję, nie mogło zabraknąć badań z 2011 roku, opublikowanych w „Psychiatry Research” w numerze dotyczącym neuroobrazowania. Opisują one, że medytacja powoduje pozytywne zmiany w mózgu, a konkretnie wzrost szarej materii, m.in. w tych obszarach, które odpowiedzialne są na samoregulację, za kontrolowanie emocji i zachowań.
Co do wszystkich badań, które tu cytuję – ci z Was, którzy są metodologicznie poprawni, mogliby powiedzieć, że są one wciąż młode. Owszem, bo i temat jest młody, nie jest bardzo powszechny i bada się go od niedawna. Niektóre badania mają kilkadziesiąt lat, ale niektóre kilkanaście. Wykazano oczywiście wiele korelacji, mamy wiele dowodów sytuacyjnych, tzw. anegdotycznych, bo dużo szkół zdecydowało się wprowadzić te programy i widzimy, jakie są efekty. Widzimy, co to daje, ale nie do końca naukowo rozumiemy dlaczego. Skąd taki wpływ na dzieci? Dlatego będę trzymać rękę na pulsie, z zainteresowaniem obserwować kolejne pojawiające się prace w tym temacie, a jak pojawi się coś bardzo dla Was istotnego, oczywiście się tym podzielę.
Co dziecko może zyskać dzięki medytacji
Medytacja, nauka uważności pozwolą dzieciom na bycie samoświadomymi i na lepszą samoregulację. Na panowanie nad emocjami i radzenie sobie ze stresem. Pozwoli na większą elastyczność, da większą tolerancję na zmiany, które je czekają, na rzeczy, które są od dziecka niezależne. Ale też nastąpi wzrost poczucia, że więcej od nas w życiu zależy – bo dziecko jest w stanie na przykład kontrolować swoje emocje i podejmować lepsze decyzje. Im dzieci bardziej świadome, tym bardziej empatyczne. Chętnie pomagają, lepiej się komunikują z rówieśnikami i z dorosłymi, jest w nich mniej agresji, a więcej autorefleksji. Trening uważności może wpłynąć nawet na tak trywialne rzeczy jak oceny w szkole. Myślę, że wszystkie te argumenty sprawią, że przynajmniej rozważysz zapoznanie swojego dziecka z medytacją.
Dla mnie te wszystkie badania nie są aż tak istotne, dlatego że ja medytacji i jej wpływu doświadczyłam na własnej skórze. Widzę różnicę. Widzę, co się dzieje, kiedy ja medytuję i kiedy panuję nad swoimi emocjami, nad swoim stresem, nad myślami w głowie. I widzę, jak to wpływa na moje dzieci. Z jakim humorem wstaje moja córka, w czasie kiedy ja zachowuję się tak po prostu, niby normalnie, niby wszystko jest okej, nie krzyczę itd. A z jakim humorem wstaje i jak przeżywa swoje stresujące sytuacje w ciągu dnia, kiedy ja regularnie medytuję i wobec niej zachowuję się zupełnie inaczej. To jest nieprawdopodobne, jak moja (!) uważność wpływa na nią. Ona nie medytuje ze mną – jeszcze, bo mam nadzieję, że niedługo zacznie – ale fakt, że ja jestem bardziej uważna i spokojna, uczy ją regulować swoje emocje poprzez samą obserwację mamy. Ale nie zawsze było tak różowo, o czym opowiem pod koniec odcinka.
Podsumowanie – cztery rady dla polepszenia równowagi psychicznej dziecka
Po pierwsze – ogranicz telewizor, a najlepiej każdy ekran.
Po drugie – ogranicz ten ekran na korzyść wolnej zabawy.
Po trzecie – zorganizuj i zaaranżuj dziecku więcej ruchu na co dzień.
I po czwarte – uczcie się razem uważności w najlepszej dla Was formie.
Domyślałam się, że o tych wciąż wałkowanych kwestiach – jak zabawa, ruch, jedzenie dla dzieci – łatwo mówić, a trudniej je wdrożyć. Mówię Ci więc teraz: nie musisz wdrażać ich sam! Nie pozwól, żeby wątpliwości czy słomiany zapał doprowadziły Cię do wyrzutów sumienia, ograniczały Twój zapał i skuteczność. Wszystko możesz i na pewno uda Ci się wdrożyć to, co sobie zaplanujesz. A wiem to dlatego, że jesteś rodzicem, który słucha tego podcastu, co świadczy, że się uczysz, rozwijasz się. I jeśli dziś nauczyłeś, nauczyłaś się czegoś nowego albo przekonałam Cię do czegoś, co już się w Twojej głowie wcześniej tliło, to możesz być z siebie dumny, dumna. Szukasz odpowiedzi na pytania i to już czyni Cię najlepszym rodzicem świata. Oczywiście w mojej definicji.
Grupa Treningu Mentalnego Rodzica
Chciałabym ogłosić Ci, że zrobiłam nowy krok w swojej działalności internetowej – nową rzecz dla rodziców. W magiczny sposób na początku tego roku w moim życiu połączyły się różne wątki. Chcę i wiem, jak to zrobić, żeby pomóc Ci stać się najlepszym rodzicem świata. Pomysł ten spłynął na mnie, kiedy sama tego rodzaju pomocy potrzebowałam.
Oczekiwania a rzeczywistość
Wiecie, jak to jest – jak się nie ma dzieci, to się zna wszystkie teorie wychowawcze i one się wydają proste, a wychowanie dzieci to ma być łatwizna. Potem przychodzi na świat pierwsze dziecko i sprawy się trochę komplikują. Niektórzy rodzice płynnie przechodzą przez ten etap, a niektórzy już tutaj potrzebują wsparcia. A jak masz kolejne – drugie, trzecie – dziecko, jest jeszcze trudniej połączyć wizję tego, jakim chcesz być rodzicem, z prozą życia. I właśnie w tym momencie ja zderzyłam się ze ścianą – jesienią 2018 roku, kiedy urodziłam moje drugie dziecko.
Koncepcja Najlepszego Rodzica Świata wzięła się z potrzeby, jaką zauważyłam u siebie, odkąd mam dwójkę dzieci. Na co dzień w ramach mojej pracy zawodowej daję Wam narzędzia, strategie, gotowe metody, inspiracje do tego, jak wspaniale, mądrze wychowywać dzieci, jak uczyć je rzeczy pożytecznych. Ale czasem – mimo ambicji, mimo najszczerszych chęci – nie sposób się za to zabrać, bo proza życia i trud rodzicielstwa potrafią nas przerosnąć.
Nie wysypiasz się, tracisz cierpliwość, brak konsekwencji, dzieci przeżywają swoje trudne emocje, rodzeństwo się bije, przedszkolak gryzie, stres w pracy, kłopoty w związku… I nagle wchodzę ja i mówię o tym, jaka skarbonka jest dla dziecka najlepsza. Swoją drogą – bardzo polecam podcast o skarbonce, jest naprawdę dobry i pomocny. Zgodzimy się jednak, że waga i znaczenie tej skarbonki są mniejsze w skali wychowawczej niż odcinek dotyczący zdrowia psychicznego dzieci.
Uświadomiłam sobie, jak wiele może zmienić trening mentalny rodzica. Żebym mogła wychować swoje dzieci tak, jak ja bym chciała, tak jak mi się marzy, a nie tak jak daję radę. Rozumiesz to? Ja – Godmother, która żyje rozwojem i wychowaniem dzieci, chcę wychować moje dzieci najfajniej, jak umiem. I co z tego, że mam wiedzę i że wiem, ile rzeczy można robić, ile rzeczy jest ważne. Co z tego, skoro w praktyce nie dawałam rady tego wdrażać. Czas, kiedy dzieci są małe, przelatuje przez palce. Jak byłoby cudownie móc wychować dzieci, tak jak chcesz i tak jak Ci się marzy, a nie tak jak dajesz radę!
Od wyzwania do grupy
Pomysł na tę grupę wpadł mi do głowy nagle i po prostu go zrealizowałam, co mi się rzadko zdarza, bo zwykle pół roku planuję, pół roku realizuję, a potem wdrażam, i to nie zawsze. Ale tym razem chyba opatrzność albo jakaś energia nade mną czuwała, bo zrobiłam wyzwanie dla rodziców i zapisało się na nie ponad 300 osób! To było wyzwanie noworoczne – przygotowałam dla grupy 31 zadań. Każdego dnia zapisane osoby otrzymywały zadania z zakresu treningu mentalnego rodzica, które pomagały popracować nad swoją konsekwencją, cierpliwością, poczuciem własnej wartości jako rodzica i nad relacjami z dzieckiem. Ja sama wszystkich tych zadań potrzebowałam, ale pomyślałam – dlaczego mam robić to wyzwanie sama, skoro pewnie nie tylko mnie coś takiego by się przydało?
Podczas tego wyzwania, które kończyło się w lutym, rodzice pytali mnie, co potem. Zdecydowałam się więc na wielki krok, czyli założenie całorocznej Grupy Treningu Mentalnego Rodzica. W tej zamkniętej grupie raz w tygodniu pojawia się post z zadaniem z zakresu treningu mentalnego. Raz w tygodniu pojawia się post, w którym polecamy sobie nawzajem różne rzeczy, najczęściej dotyczące dzieci, ale też naszego własnego rozwoju. Raz w tygodniu pojawia się post, w którym chwalimy się swoimi małymi sukcesami – taki, można powiedzieć, wirtualny słoik z sukcesami. Mówimy: „Och, udało mi się dzisiaj bezboleśnie i bez krzyku obciąć dziecku paznokcie”. A o tym, że to spektakularny sukces, wie każdy rodzic, który kiedykolwiek swojemu dziecku obcinał paznokcie. Również raz w tygodniu pojawia się – i to jest hit tej grupy – post, w którym dzielimy się tym, czego się w danym tygodniu uczymy, czyli książką, którą czytamy, jakimś filmikiem na YouTubie czy na Netflixie, który wiedzieliśmy, czy po prostu artykułem, który przeczytaliśmy, albo umiejętnością, którą szlifujemy.
Rozwijający się, otwarci rodzice wymieniają się pomysłami, inspiracjami. Pokazujemy sobie, czego się uczymy każdego tygodnia. Pracujemy nad swoim poczuciem własnej wartości jako doskonałych, najlepszych – nie mylić z perfekcyjnymi! – rodziców. Jestem w tej grupie bardzo aktywna, robię raz w miesiącu live’y, podczas których można mnie o wszystko zapytać, czy to dzieciowo-rozwojowego, czy zupełnie prywatnego.
Trening Mentalny Rodzica
Członek grupy to Najlepszy Rodzic Świata. Zwracam uwagę na to, że masz być najlepszym rodzicem świata nie według mnie, nie według otoczenia ani nawet nie według Twojego dziecka – bo Twoje dziecko prawdopodobnie już uważa, że takim jesteś. Grupa powstała po to byś pracował(a) nad swoim treningiem mentalnym i stał(a) się najlepszym rodzicem w swoich oczach. Doceniasz własne starania, wybaczasz sobie błędy, jesteś wobec siebie rodzicem wyrozumiałym, ale chcącym się wciąż uczyć. Ambitnym, ale nie przesadnie krytycznym. Bo krytyka i poczucie winy, że wiecznie robisz za mało, za dużo – paraliżuje i nie pozwala pójść dalej z rozwojem. Nie pozwala realizować wizji swojego własnego rodzicielstwa.
Aktywne wsparcie i rozwój w grupie rodziców, którzy myślą podobnie, mają podobne problemy i ambicje, to – moi drodzy – działa cuda. W opisie podcastu wklejam kilka screenów, żeby udowodnić, że nie wyssałam sobie tego z palca. Tutaj Ci je zacytuję:
Justyna: „To, co było super w tej grupie, to pełna wyrozumiałość, brak hejtu i mnóstwo inspiracji od innych rodziców. To wspaniałe znaleźć się w otoczeniu ludzi myślących podobnie”.
Anna: „Zobaczyłam, że ambitni rodzice mierzą się z takimi samymi problemami, trudnościami. Że też się denerwują, też narzekają, też nie dają rady. Mimo to wciąż przyświecają im wyższe cele. Najważniejszy przykład to dla mnie Angelika, bo wydawała mi się do tej pory ideałem przy tak ogromnej wiedzy, pasji – też ma ciężkie dni, trudności z dziećmi, traci cierpliwość i puszcza dzieciom YouTube’a. Olśnienie!”
Tak było – olśnienie. W mojej pierwszej grupie często pozwalałam sobie na uzewnętrznianie się w wielu aspektach rodzicielskich i w tej grupie rodziców też teraz tak robię.
Agnieszka: „Pozytywnie zaskoczyło mnie zrozumienie dla innych. Brak hejtu dla innych koncepcji rodzicielstwa. A należę do wielu grup i ta jest wyjątkowa”.
Kasia: „Bardzo dużo czytałam o tym, że jeśli chcemy wychować szczęśliwe dzieci, to najpierw musimy zacząć od siebie, nigdzie jednak nikt nie napisał, jak to zrobić, żeby samemu dawać dobry przykład, kiedy toniemy w morzu obowiązków, niewyspani, rozdrażnieni codziennością. Wyzwanie pomogło mi nie zwariować”.
Zaproszenie do grupy
W Grupie Treningu Mentalnego Rodzica tuż po publikacji tego odcinka pojawi się post z poleceniami. Będzie to zestawienie medytacji, jogi, polecanych w tym temacie książek dla dzieci – zebranych przeze mnie i polecanych przez rodziców. Miejsca w sieci i dobre praktyki.
Jeśli chcesz rozwijać się razem z nami w tej grupie albo po prostu cenisz to, co robię, korzystasz z moich podcastów, artykułów, filmów z wystąpień, to wejdź na stronę https://patronite.pl/godmother i dołącz do grona moich patronów, bo właśnie patroni Godmother stają się automatycznie członkami Grupy Treningu Mentalnego Rodzica. Link oczywiście będzie też w opisie odcinka.
Dlaczego mówię o stronie Patronite? To portal, na którym osoby takie jak ja, twórcy internetowi, którzy za darmo tworzą treści w Internecie dostępne dla wszystkich, mogą otrzymać wsparcie od osób takich jak Ty, którzy widzą wartość w tych treściach, korzystają z nich i cenią to, co otrzymują po jednym kliknięciu myszką. Z założenia Patronite działa tak, że możesz autora wesprzeć symboliczną kwotą, ja natomiast połączyłam przyjemne z pożytecznym, i dla patronów, i dla siebie. Dla osób, które zdecydują się na któryś z progów na Patronite, stworzyłam całoroczną Grupę Treningu Mentalnego Rodzica.
Jakiego rzędu jest to inwestycja, czyli ile kosztuje udział w tej pięknej grupie? Jest to forma abonamentu płatnego co miesiąc – tak długo, jak płacisz, tak długo jesteś członkiem grupy. Grupa nie jest i nigdy nie będzie otwarta. Z wielu powodów. Po pierwsze żyjemy dzisiaj w niebezpiecznych czasach, jeśli chodzi o Internet. Ludzie w Internecie oceniają się, szczególnie rodzice. Jeśli śmiesz mieć inny pomysł na wychowanie dziecka, to sąsiadka nie wypomni Ci tego w twarz, ale powie Ci to w Internecie albo za plecami. I właśnie dlatego, że widziałam, co czasami odbywa się w innych grupach i na innych portalach, jak ludzie ze sobą rozmawiają – nie chcę, żeby do tej grupy trafili przypadkowi rodzice. Chcę, żeby grupa była zamknięta i tylko dla tych rodziców, którzy podejmą świadomą decyzję o uczestnictwie w niej. To osoby, które są rozwojowe, świadome, chcą rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć, i które wiedzą, że szkoła nie rozwiąże tych problemów za nich, bo wychowanie spoczywa na barkach rodziców.
Jeśli jesteś jednym z tych świadomych i pozytywnych rodziców – zapraszam, bo tylko takich grupa zrzesza. Chcę, żeby grupa była elitarna ideologicznie i intelektualnie, ale niekoniecznie ekonomicznie. Chciałabym, żeby na udział w niej było stać każdego rodzica, który wyraża chęć rozwoju, niezależnie od dochodu. Dlatego postanowiłam, że koszt miesięczny będzie się mieścił w widełkach od 10 zł do 20 zł. Czasami ludzie wydają więcej tygodniowo na kawę na mieście, a co poniektórzy na papierosy. Jest to więc subskrypcja, comiesięczna kwota, z tym że w każdej chwili można z tej subskrypcji zrezygnować, tak jak z Netflixa.
Kiedy możesz dołączyć do grupy? Najlepiej teraz!
Dziękuję Ci za wysłuchanie tego przydługawego odcinka, dziękuję Ci za Twoją chęć rozwoju jako rodzic i przybijam Ci za to wirtualną piątkę. Do usłyszenia w następnym odcinku i – mam nadzieję – do zobaczenia w grupie!
Materiały bonusowe
Przygotowałam do tego odcinka materiały dodatkowe, rozszerzające temat tak by można było szybko i łatwo go wdrożyć do Waszej codzienności. Zestawienie znajduje się w zamkniętej grupie na facebooku zwanej “Najlepi Rodzice Świata* czyli Trening Mentalny Rodzica”. Jest to grupa, w której pro-rozwojowi rodzice uczą się, motywują, inspirują, wspierają i przede wszystkim – trenują by być takim rodzicem jakim marzą, a nie takim na ile starcza sił. A wiadomo, że przy dzieciach łatwo nie jest więc dodatkowe zasoby sił i wsparcia bywają bezcenne.
W ramach materiałów dodatkowych do odcinka #30 znajdziesz między innymi:
- ćwiczenia uważności dla dzieci, które nie usiedzą w medytacji np. oddechowe z pomponikami
- kanał na YouTubie z jogą dla dzieci po polsku i po angielsku (który sprawia że temat medytacji i jogi jest bardziej kolorowy, zabawny i dziecięcy)
- seria polskich książek z bajkami dla dzieci do czytania, każda historia o uważności na inną okazję
- ćwiczenia uważności z dziećmi z zaburzeniami uwagi
- teksty medytacji prowadzonych dla dzieci np. medytacja na stres po szkole, na martwienie się sprawdzianem, medytacja po kłótni z rodzicem, po kłótni z rodzeństwem, medytacja dla pewności siebie, medytacja gdy czuję się chory, medytacja gdy nic mi się nie chce etc.
- plik pdf z kartami do losowania ćwiczeń uważności
- obrazki z pomysłami na gry dla jednego lub grupy dzieci na uważność i oddech
- ORAZ prócz mojego zestawienia, w komentarzach pod postem znajdziesz polecenia i historie wspaniałych rodziców
By otrzymać do tego dostęp, jak i do całej zawartości grupy – dołącz do społeczności Patronów Godmother klikając tutaj. Czy jest to płatne? Oooch naturalnie! Zobacz jaka to inwestycja 😉
Obiecane screeny rodziców z naszej grupy z opiniami
Artykuł #30 Dziecięce zdrowie psychiczne, koncentracja, emocje i stres. Odpowiedź na najczęstsze pytania rodziców. | Godmother Podcast pochodzi z serwisu Godmother.
41 حلقات
Manage episode 298376860 series 2955480
Oto odcinek, który zwiastuje nowy sezon czyli nową (lepszą ma się rozumieć) jakość podcastu. Czyli
- obszerny spis treści,
- linki, screeny i książki wspominane w odcinku,
- transkrypt w formie pdf i rozwijanej na blogu [NOWOŚĆ!],
- dodatkowe materiały nie wspomniane w odcinku, niejako rozszerzające temat dla spragnionych więcej treści w temacie odcinka i gotowych rozwiązań [NOWOŚĆ!].
Do nagrania odcinka na ten temat zbierałam się ponad rok. Ale pytania, które tu poruszam zadajecie mi ponad pięć lat. I bolało i mnie i Was, że na tak ważne pytania musiałam odpowiadać zdawkowo i ogólnikowo, bo faktycznie “to zależy” od wielu czynników, a dodatkowo nie mogę przecież każdej osobie pisać elaboratu na 17 stron (tyle zajął ten odcinek). Wiedziałam więc, że przyjdzie taki moment, kiedy będę chciała odpowiedzieć wszystkim na raz. W końcu nadszedł.
O czym jest odcinek:
- Jak pomóc dziecku lepiej się koncentrować.
- Jak pomóc dziecku utrzymać uwagę.
- Jak pomóc dziecku kontrolować emocje, wzmocnić samokontrolę w każdym obszarze.
- Jak pomóc dziecku, które bywa agresywne (już coraz młodsze dzieci miewają nieadekwatne wybuchy niekontrolowanej złości i wcale nie wynika to z tego, że z ich charakterem jest coś nie tak).
- Jak pomóc dziecku, które wydaje się permanentnie zestresowanie.
- Jak pomóc dziecku, które często chodzi smutne i markotne.
- Jak pomóc dziecku, które często odczuwa niepokój i bardzo szybko wszystko bierze do siebie, nawet mało znaczące epizody.
- Jak pomóc dziecku, które martwi się na zapas.
- Jak pomóc dziecku poprawić oceny bez dodatkowych godzin kucia materiału.
- Jaka jest najważniejsza rzecz dotycząca wychowania dziecka, którą powinieneś zrobić?
- Jakie są cztery kluczowe obszary dla wychowania?
- Dlaczego zdrowie psychiczne dzieci jest dziś w dramatycznej kondycji?
- Jak radzić sobie ze stresem w szybko zmieniającym się świecie?
- Jak przygotować nasze dzieci na to, co może nastąpić w przyszłości?
- Jak uczyć się nowości, jak uczyć dzieci radzić sobie ze zmianą i zachować równowagę i zdrowie psychiczne w obliczu zmian?
- Dlaczego ruch i żywienie są ważne w kontekście zdrowia psychicznego dzieci?
- Dlaczego dziecko musi się bawić?
- Co to jest swobodna zabawa?
- Co się dzieje, kiedy dziecko nie ma okazji do swobodnej zabawy?
- Jak swobodna zabawa pomaga w przepracowaniu problemów?
- Czy oglądanie telewizji to zabawa?
- Kiedy pokazywać dziecku świat, a kiedy pozwolić dziecku bawić się samodzielnie?
- Jak dziecko uczy się podejmowania decyzji?
- Dlaczego masz zabrać dziecku zabawki?
- Czy nauka uważności to moda czy konieczność?
- Czy medytacja jest tylko dla osób wierzących?
- Jaki jest związek pomiędzy treningiem medytacji a zapamiętywaniem treści z lekcji?
- Czy joga dla dzieci wpływa na umiejętność radzenia sobie ze stresem?
- Najpierw medytacja czy najpierw ruch? Co lepsze dla ruchliwych dzieci. Co lepsze po traumie.
- Jak długo i jak często praktykować trening uważności?
- Czy medytacja powoduje zmiany w mózgu?
- Co dziecko może zyskać dzięki medytacji?
- Kim jest Najlepszy Rodzic Świata?
- Gdzie szukać wsparcia we wprowadzaniu zmian wychowawczych?
- Na czym polega trening mentalny rodzica?
- I jak już teraz możesz zacząć pracować nad byciem świadomym rodzicem?
- Jak dołączyć do zamkniętej grupy rodziców?
O tym wspominam w odcinku
- Strona Partonite – na której można stać się Patronem Godmother i dołączyć do grupy Treningu Mentalnego Rodzica
- Post świąteczny – w treści postu opisuję inwentaryzację zabawek
- Podcast #2 – podcast o skarbonce
- Statystyki NHS – dotyczące zdrowia psychicznego w UK za 2018 r.
- WHO – na temat kondycji zdrowia psychicznego dzieci
- Mental Health Fundation – i jej statystyki w temacie
- Statystyki – od Young Minds i bibligrafia badań dotycząca zdrowia psychicznego dzieci
- Pół godziny medytacji dziennie w szkole – przykład szkoła w San Francisco i jak zmieniła się pod wpływem programu medytacji dla dzieci
- Uważność, stres i matematyka – badania pokazujące, że uważność pomaga w regulowaniu emocji i uczeniu się
- Medytacja powoduje, że mamy więcej szarej materii – badanie z Psychiatry Research: Neuroimaging
- Czasopismo – o badaniach w temacie dzieci i rodzin
- Zalety medytacji dla dzieci – artykuł Forbes
- Jedno i drugie badanie pokazujące jaki wpływ na dzieci z ADHD ma medytacja i joga
- O programach jogi w szkołach – artykuł w Forbes z wieloma odnośnikami do badań i zestawień
Dla tych, co podcasty wolą czytać
Masz dwie opcje, jeśli chcesz skonsumować ten odcinek w wersji tekstowej: pobierz pdf na swój dysk, albo rozwiń transkrypt odcinka tutaj, na blogu.
***
Jedna kobieta – jedna misja.
By potencjał, z jakim rodzą się dzieci, spotkał się z możliwościami, jakie mogą zapewnić im tylko dorośli.
Jeśli chcesz poznać narzędzia i strategie dla rodziców, wychować kreatywne, przedsiębiorcze i myślące dzieci – to będzie Twój ulubiony podcast. Już teraz zapraszam Cię na kolejny odcinek podcastu Godmother z Waszą prowadzącą. Założycielka firmy i bloga Godmother.pl, autorka strategii wychowywania przedsiębiorczego dziecka, a przede wszystkim żona i mama – Angelika Maria Talaga.
***
Właśnie słuchasz jednego z ważniejszych, jeśli nie najważniejszego odcinka spośród wszystkich, które nagrałam do tej pory. Odpowiem w nim na Wasze najczęściej pojawiające się pytania, na które zwykle odpisuję niejasno, na zasadzie: „No wie pani, wie pan, to zależy od wielu czynników”. Dzisiaj wreszcie powiem, co to za czynniki i co konkretnie możesz z nimi zrobić. Wyjaśnię też, dlaczego ten temat jest tak ważny, że do nagrania tego odcinka zbierałam się przez rok.
Jeśli masz zadbać o jedną rzecz dotyczącą wychowania dziecka, jeśli nie wiesz, na czym się skupić, a chcesz jak najlepiej przygotować dziecko na przyszłe życie – bo taka jest poniekąd nasza rola – skup się na tym, co szczegółowo omówię przez najbliższe kilkadziesiąt minut.
Cztery obszary wychowania, które zaraz wymienię i które są sednem tego odcinka, będą dla Ciebie szczególnie ważne, jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się nad następującymi pytaniami:
- jak pomóc dziecku lepiej się koncentrować;
- jak pomóc mu utrzymać uwagę;
- jak pomóc dziecku kontrolować emocje, wzmocnić samokontrolę w każdym obszarze;
- jak pomóc dziecku, które bywa agresywne (już coraz młodsze dzieci miewają nieadekwatne wybuchy niekontrolowanej złości i wcale nie wynika to z tego, że z ich charakterem jest coś nie tak);
- jak pomóc dziecku, które wydaje się permanentnie zestresowanie;
- jak pomóc dziecku, które często chodzi smutne i markotne;
- jak pomóc takiemu, które często odczuwa niepokój i bardzo szybko wszystko bierze do siebie, nawet mało znaczące epizody;
- jak pomóc dziecku, które martwi się na zapas.
Jak się domyślasz, na powyższe pytania zadawane przez rodziców nie ma prostej odpowiedzi. Nie podam konkretnej metody ani techniki na rozwój koncentracji, mimo że znam ich 50, bo jeśli dziecko kuleje w czterech obszarach, które zaraz podam, to moje techniki na niewiele się zdadzą – dlatego że główny problem nie będzie rozwiązany. Właśnie z tego powodu zwykle odpowiadam rodzicom: „To zależy”. Pytania, jakie mi zadajecie – o skupienie, emocje, koncentrację, martwienie się – wszystkie dotyczą skutków. A jeśli mamy sobie dobrze poradzić z jakimś problemem – trzeba poznać przyczynę. W 90% przypadków, o które pytacie, wystarczy zadbać o cztery obszary i problemy rozwiązują się same. Warto wiedzieć, że przyczyna zwykle leży w wielu obszarach naraz, co najmniej dwóch lub trzech. Nie wystarczy więc zadbać tylko o jeden z nich.
Cztery obszary kluczowe dla wychowania
Gotowy? Gotowa? Oto cztery obszary tak ważne dla wychowania Twojego dziecka:
- Po pierwsze – zapanuj nad tym, co Twoje dziecko je i czego nie je.
- Po drugie – zwiększ mu aktywność fizyczną.
- Po trzecie – pozwól dziecku na swobodną zabawę.
- Po czwarte – naucz dziecko uważności.
Czuję, że nie jesteś wcale zaskoczony, zaskoczona i nie takiej oczekiwałeś odpowiedzi. Kiedy w ten sposób odpisuję na pytania zadawane przez rodziców bez podania kontekstu, to czuję, że moje odpowiedzi zazwyczaj rodzicom nie pasują. Jedzenie, zabawa – przecież ciągle się o tym mówi, to takie wyświechtane, ileż można to powtarzać? A uważność? Mhm, jasne, jeszcze pewnie medytacja, joga i brazylijskie jiu-jitsu.
Problem polega na tym, że wymienione wyżej pytania, jakie najczęściej mi zadajecie, oraz cztery wskazane przeze mnie obszary, które uważam za tak kluczowe, łączą się bezpośrednio ze zdrowiem psychicznym Twojego dziecka. A raczej – mówią o tym, że zdrowie psychiczne dzieci jest dziś nawet nie tyle zagrożone, ono jest w dramatycznej kondycji, a będzie jedynie gorzej, jeśli patrzeć na prognozy.
Garść statystyk
Nasze dzieci są dziś narażone na nieproporcjonalny dla nich, potężny i nieustający stres. Przy czym nikt ich nie uczy, jak sobie z tym stresem radzić. Według statystyk liczba dzieci, które przejawiają jakieś problemy ze zdrowiem psychicznym, rośnie z roku na rok. Najczęstsze objawy to: depresja, anxiety (jednostka chorobowa, którą w wolnym tłumaczeniu moglibyśmy określić jako stan chronicznego, niekoniecznie uzasadnionego niepokoju i podenerwowania), stany lękowe oraz zaburzenia zachowania.
The Children’s Society w badaniach za rok 2008 podaje, że 10% dzieci w wieku 5–16 lat ma klinicznie potwierdzony problem związany ze zdrowiem psychicznym. Według danych WHO jest to nawet 10–20% dzieci w skali świata. Przy czym 70% dzieci i młodzieży, które doświadczyły problemów psychicznych, nie otrzymało prawidłowej pomocy, jakiej wymagało w danym momencie. W 2015 roku najczęstszą przyczyną śmierci wśród dzieci w wieku 5–19 lat było samobójstwo. Jedno na 12 dzieci w którymś momencie swojego życia będzie się samookaleczać. Na koniec tej dramatycznej listy przywołam jednego z psychologów dziecięcych, który porównuje, że dziś statystyczne dziecko ma w sobie więcej niepokoju i stresu niż dzieci, które były sklasyfikowane jako psychicznie chore zaledwie kilkadziesiąt lat temu.
Nasze dzieci potrzebują pomocy w radzeniu sobie z tym wszystkim – natychmiast! Ale nie musimy czekać, aż będzie aż tak źle, żebyśmy mogli zacząć się jako rodzice martwić. Nie potrzeba depresji, żeby musieć w jakiś sposób interweniować. Wystarczy stres i niewielkie objawy, by naszym dzieciom uprzykrzyć życie, szczególnie na etapie intensywnego rozwoju mózgu. Ankieta WebMed pokazała, że 62% dzieci ma związane ze stresem objawy fizyczne, takie jak bóle głowy i bóle brzucha.
Oczywiście przyczyny stresu są różne. Może na niego wpłynąć stres rodziców i fakt, że my sami nie do końca wiemy, jak sobie z naszym stresem radzić. Ale też cały system szkolny to jeden wielki, dramatyczny generator stresu. Do tego media, w tym social media. Nie jesteśmy w stanie nagle zmienić świata dzieciom i na pewno nie jesteśmy w stanie zmienić świata, który dopiero nadejdzie, a pomóc trzeba już.
Tym, co możesz zrobić, co na pewno da rezultaty i pomoże w każdego rodzaju przyszłym stresie, jaki dzieci mogą napotkać, są właśnie te cztery rzeczy:
- jakościowo dobre i wartościowe jedzenie oraz unikanie złego jedzenia,
- więcej ruchu fizycznego,
- możliwość swobodnej zabawy,
- nauka uważności.
Nie ma innej metody, nie ma zastępnika, nie ma łatwej pigułki ani alternatywy. O wszystkie te cztery obszary trzeba zadbać, jeśli dziecko ma sobie poradzić z emocjami, z uczeniem się, z rozwojem, z inteligencją tradycyjną, ale też emocjonalną – ze wszystkim tym, co go spotka w przyszłym życiu.
Pokolenie zmieniającej się rzeczywistości
Zaczęłam jak Hitchcock, od wstrząsu, ale będzie jeszcze goręcej, bo to jest dopiero szczyt góry lodowej.
Świat, w którym żyjemy, rozwija się w zatrważającym tempie, zmienia się na naszych oczach tak szybko, że nie jesteśmy w stanie za nim nadążyć. Rozgrywa się rewolucja cyfrowa i technologiczna, która kompletnie i z dnia na dzień zmienia naszą rzeczywistość. Do tego stopnia, że my, jako pokolenie dzisiejszych młodych rodziców, urodziliśmy się w innych czasach niż te, w których wychowują się nasze dzieci. O tyle trudniej nam – właśnie nam, rodzicom dzisiejszych małych dzieci – wychowywać je, bo nie wiemy, jak dostosować nasze metody wychowawcze, bo nie rozumiemy świata nawet z własnego doświadczenia, nie rozumiemy świata naszych dzieci, nie wiemy, z czym dziś mają do czynienia – my nie mieliśmy tego w dzieciństwie.
Jak dostosować się do czegoś, czego nie rozumiemy dziś, a co dopiero jak przygotować nasze dzieci na to, co potencjalnie może nastąpić w przyszłości? Bo i na tym polega nasza rola – nie wychowujemy dzieci, żeby się ładnie zachowywały jutro, tylko żeby były samodzielne za 30 lat. I żeby były w stanie wychować kolejne dzieci, radzące sobie za lat 80 i za lat 100. A co będzie za tyle lat? Skąd mamy to wiedzieć?
Obserwujemy wpływ zmian, które powodują stres, ale do końca tego nie rozumiemy. A już na pewno trudno nam przewidzieć, jakie to może przynieść skutki. Tyle się o tym mówi – przyrost wiedzy, informacji, zalewanie nas treściami, fake newsami. Zmiany – stres – zmiany – stres – zmiany – presja.
Kiedy rodzili się moi rodzice, o Internecie słyszano może za oceanem, może w armii. Kiedy ja się rodziłam – też Internetu nie było w powszechnym użyciu, przynajmniej w moim otoczeniu. A żyłam w dużym mieście i w wolnym kraju, w średnio zamożnej rodzinie. Pierwszy komputer w życiu dostałam, mając 16 lat. A to oznacza, że styczność z klawiaturą i Internetem mam od około 14 lat i przez te 14 lat powstał nie tylko mój zawód, ale też wiele innych, wiele nisz, specjalizacji, nowych kierunków studiów.
Zwróćcie uwagę na tę ironię – niektóre uczelnie zorientowały się, że powstało coś nowego, i próbują uczyć ludzi czegoś, co jak ci skończą studia, będzie już nieaktualne. Przecież przedmioty szkolne i wiedza encyklopedyczna podawana dzieciom to jest srogie nieporozumienie już od dawna. Mówię o tym w co drugim odcinku mojego podcastu.
Dla naszego pokolenia normą stało się wymyślanie sobie zawodu i dostosowywanie się do rynku pracy. Ludzie około trzydziestki–czterdziestki często postanawiają się przekwalifikować. Na pewno masz w swoim otoczeniu kogoś takiego albo nawet sam, sama się przekwalifikowujesz. A za chwilę stanie się normą, że każdy człowiek będzie się co 10 lat w pełni przekwalifikowywał i pełnił inną rolę zawodową, inaczej będzie zarabiał pieniądze, inaczej będzie się spełniał.
Niektórzy z Was być może kojarzą bardzo modne ostatnio książki, których autorem jest Yuval Noah Harari. Mają nośne tytuły: Homo sapiens (po polsku “Sapiens. Od zwierząt do bogów”), Homo deus i najnowsza 21 lekcji na XXI wiek. Zresztą – wszystkie trzy bardzo polecam. W ostatniej, można by rzec – najbardziej futurystycznej, autor pisze:
„(…) Zdolność radzenia sobie ze zmianą, uczenie się nowych rzeczy i zachowywania równowagi psychicznej w nieznanych sytuacjach (…)” ~ to najważniejsze rzeczy, jakich powinniśmy uczyć teraz dzieci właśnie z tego powodu, że nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro.
Właśnie z tego powodu, że my nie mamy prawa mieć pojęcia, co przyniesie jutro, musimy pokazać naszym dzieciom, jak uczyć się nowości, jak radzić sobie ze zmianą i jak zachować równowagę i zdrowie psychiczne, będąc pod wpływem tych wszystkich zmian. Dlatego ten odcinek jest dla mnie tak ważny. Bo jeśli masz swoje dziecko nauczyć czegokolwiek w swojej przygodzie rodzicielskiej, to proszę Cię, żeby to było właśnie to.
Ewolucja nas inaczej zaprojektowała. Kierujące nami biologiczne procesy nie zmieniły się od 50 tysięcy lat. Organizm, wnętrze dziecka nie jest w stanie nadążyć za zmianami dokonującymi się na zewnątrz. Nie jest w stanie doskoczyć do tego, co zrobiły w międzyczasie kultura i technologia. Ewolucji zajmuje trochę czasu, żeby zmienić nasze DNA i naszą biologię tak, by była przystosowana do tego, co powstaje w procesie nagłych zmian. Oznacza to też, że tego, co będzie na zewnątrz, my – rodzice – nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie wiemy, w którą stronę pójdą: kultura, rynek pracy, technologia, Elon Musk za 30–50 lat, kiedy nasze dzieci będą przeżywać najbardziej aktywny życiowo okres. Ale mamy wręcz pewność, że nasza biologia zostanie niezmienna na przestrzeni kolejnych 100 lat. Znamy stres, jakiemu poddawane są dzieci, i wiemy, jak będzie działał na ich organizm, tak zupełnie biologicznie. Te wszystkie zmiany, grafiki, w jakie nasze dzieci muszą się wpisywać, poprzeczki, jakie im wymyślamy – wszystko to sprawi, że nasze dzieci będą musiały się wkrótce zacząć rozsypywać…
Do konkretów: jedzenie i ruch
Za nami teoretyczny wstęp. Wprowadziłam Cię w temat, a teraz czas na konkrety. W tym odcinku spośród czterech wskazanych obszarów omówię jedynie dwa. Nie odniosę się do jedzenia ani do ruchu, bo po pierwsze to temat rzeka, a po drugie nie jestem w tej dziedzinie ekspertem; musiałabym robić głęboki research albo zapraszać kogoś do odcinka.
Inna sprawa, że traktujemy te kwestie jak banały, o których każdy wie. Ale nie każdy się nimi odpowiednio zajmuje, mimo tej wiedzy. Więc jeśli podejrzewasz, że za mało uwagi poświęcasz tematowi żywienia i ruchu Twojego dziecka, polećmy sobie wzajemnie osoby, które warto śledzić w Internecie, a które mogłyby nam – rodzicom – pomóc w transformacji. Żeby powolutku pouczyć się, uświadomić sobie parę rzeczy i żeby faktycznie, rzeczywiście móc wprowadzić je w życie.
Nie powiem Ci dziś więc, co robić. Mogę tylko wskazać, dlaczego te dwa obszary – ruch i żywienie – są tak ważne. Po pierwsze – jesteśmy tym, co jemy. Wiem – banał, ale tak jest. Poziom makro- i mikroelementów bezpośrednio wpływa na chemię organizmu, na przykład na liczbę neuroprzekaźników. Jeśli Twoje dziecko źle je, to nie będzie w stanie się w szkole niczego nauczyć, bo po prostu mózg nie zdoła przyswoić wiedzy. Zdrowe ciało jest bezpośrednio powiązane ze stanem psychicznym. Wielokrotnie już obserwowano, jak osoby chore na depresję pozbywały się objawów, i to długoterminowo, poprzez codzienną sesję prostych ćwiczeń.
Więc tak – odpowiednie odżywanie i ruch są bardzo, bardzo ważne. Ale dziś opowiem Ci więcej o dwóch pozostałych obszarach, czyli o tym, jak na zdolność zachowania równowagi psychicznej wpływają wolna zabawa i trening uważności.
Swobodna zabawa – o co w niej chodzi
Dlaczego mówię o banale, że dziecko musi się bawić? No też mi, Amerykę odkryła! I to jeszcze w kontekście zdrowia psychicznego. Co ma zabawa do wiatraka, że się tak zapytam? Co to jest w ogóle „swobodna zabawa”? Czy to coś innego niż normalna zabawa?
Swobodna, wolna zabawa jest wtedy, gdy dziecko samo wybiera, co chce robić, jak chce to robić, samo wybiera, kiedy chce przestać to robić i zacząć robić coś nowego.
Wolna zabawa nie ma żadnych zewnętrznych celów ustalonych przez dorosłego ani nie jest częścią żadnego programu. Dorosły może oczywiście zapewnić przestrzeń i materiały do zabawy. Co więcej – może być nawet jej częścią, może być w nią włączony. Ale – uwaga! – to dziecko podejmuje w zabawie decyzje, przejmuje inicjatywę, a rodzic tylko odpowiada na to, co dziecko proponuje.
- Negatywne skutki braku swobodnej zabawy
Niestety – ze wszystkich rodzajów zabawy ta swobodna pojawia się w życiu naszych dzieci coraz rzadziej. W przedszkolu, a nawet już w żłobku pojawiają się grupy, grafiki, w które dzieci muszą się wpisać, bo rodzice ingerują, bo technologia, bo presja, bo konkurencja…
Co się dzieje, kiedy dziecko nie bawi się swobodnie? Kiedy nie ma do tego okazji? Brak swobodnej zabawy, czyli poniekąd podstawowej formy nauki dzieci, łączy się ze wzrostem niepokoju, chronicznego stresu, depresji, problemów z samokontrolą, problemów z utrzymaniem koncentracji u dzieci już w najmłodszych latach. Mówiąc najprościej – brak swobodnej zabawy łączy się z tymi wszystkimi problemami ze zdrowiem psychicznym, o jakich rozmawiamy przez cały czas w dzisiejszym odcinku.
Możecie o tym poczytać w świetnym artykule z 2011 roku, napisanym przez Petera Graya i opublikowanym w „American Journal of Play”. Oczywiście zarówno ten, jak i wszystkie inne badania, które będę cytować w dzisiejszym odcinku, pojawią się w opisie podcastu na stronie https://www.godmother.pl/podcast/030. Więc jeśli cokolwiek Was zainteresuje, idźcie od razu na tę stronę i tam wszystko znajdziecie. Peter Gray mówi: „Im mniej zabawy, tym więcej psychopatologii u dzieci i młodzieży”. A że w dzisiejszym świecie obserwujemy coraz mniej swobodnej zabawy, to nie dziwmy się, że obserwujemy również wzrost wszelakich typów psychopatologii.
- Swobodna zabawa jako przepracowanie problemów
Skąd to się bierze? Jak to się wiąże z zabawą? Jakim cudem zabawa jest tak ważna – bo przecież zabawa to tylko zabawa? Otóż – świat się zmienia, a zabawy dzieci dostosowują się do tego – przynajmniej jeśli dzieje się to z inicjatywy dzieci. Pięćset lat temu dzieci nie bawiły się w rewolwerowców ani latanie samolotami, bo tego nie znały. Jeśli coś się dzieje w ich dzisiejszym świecie, wolna zabawa, swobodna zabawa może służyć nawet terapeutycznemu przepracowywaniu wyzwań, problemów czy tego, czego dziecko potrzebuje się wewnątrz siebie nauczyć, a co zaobserwowało na zewnątrz.
Na pewno zauważyliście nieraz, że dzieci bawią się we wchodzenie w role – udają lekarza, mamę, policjanta, przebierają lalom pieluchy. Dzieci muszą przepracować i przećwiczyć w bezpiecznych warunkach, na misiu, te wszystkie dorosłe rzeczy, z którymi – jak podejrzewają, i bardzo słusznie – niedługo same będą musiały się zmierzyć. A my – niekoniecznie my, rodzice, tylko my jako dzisiejszy świat, w którym żyjemy – zabieramy dzieciom to, co najbardziej dziecięce, ich podstawowe prawo naturalne. A potem chodzimy z nimi do psychologa albo piszemy do Godmother, mówiąc: „Moje dziecko nie może się skupić”, „Moje dziecko stresuje się szkołą”, „Moje dziecko jest ciągle markotne i smutne – co robić?”.
- Swobodna zabawa jako najwyższa forma edukacji
Co jeszcze taka zabawa daje? Po pierwsze jest najwyższą formą edukacji wszelakiej – nie tylko poznawczej, ale też społecznej i emocjonalnej. Taka zabawa oczywiście rozwija kreatywność, pojawia się też planowanie motoryki małej i dużej – dziecko planuje, co będzie robiło z zabawkami i ze wszystkim innym, łącznie ze swoim ciałem, w przestrzeni – i dlatego rozwija się też inteligencja przestrzenna, zmysł propriocepcji, balans.
W swobodnej zabawie dziecko uczy się podejmować decyzje, uczy się rozwiązywać problemy, uczy się samodzielności, odnajduje własne zainteresowania, znajduje swoje silne kompetencje, silne strony. W trakcie takiej swobodnej zabawy buduje swoją osobowość, rośnie jego samokontrola – dziecko z zabawy na zabawę coraz dłużej się koncentruje i uczy się regulować własne emocje. Uczy się przede wszystkim, co się może zadziać, jakie emocje w ogóle mogą powstać – żeby potem móc sobie z nimi radzić.
Wszystkiego tego chcemy nauczyć nasze dzieci przeróżnymi metodami i technikami, a my wcale nie musimy na siłę ich niczego uczyć! One tego potrzebują same z siebie do przetrwania i ewolucja już wymyśliła najlepszy sposób, żeby dzieci same się wszystkiego nauczyły. My im to zabieramy i próbujemy uczyć inaczej, zupełnie niepotrzebnie.
Po pierwsze: wyłącz telewizor
„No tak, droga pani Angeliko, wszystko fajnie, ale co, jeśli moje dziecko już nie chce się tak bawić – ciągnie mnie za rękę, ciągnie mnie do zabawy, chodzi w kółko, mówi, że się nudzi, albo po prostu wybiera komputer, telewizor. Czy to też jest zabawa?”
Zabawa jest wtedy, kiedy dziecko jest twórcą, tworzy coś kreatywnie. W momencie, kiedy dziecko ogląda telewizję czy coś na telefonie, jest odbiorcą, konsumentem, więc nie – to nie jest zabawa. Nie zaliczamy tego typu aktywności do kategorii swobodnej zabawy.
Co więc robić, jak zachęcić dziecko do wolnej zabawy?
Pierwsza rzecz – już nieraz pojawiała się w odcinkach podcastu – wyłącz telewizor. Dziecko zacznie się wałęsać i mając trochę więcej wolnego czasu, wymyśli sobie w końcu coś do zabawy. Nie wspominając o tym, że telewizor wpływa na opóźnienie rozwoju mowy dziecka, za duża ekspozycja na ekran powoduje problemy z koncentracją (właśnie – koncentracją!) i z utrzymaniem uwagi. Uaktywniają się te same obszary w mózgu, co u dzieci ze stwierdzoną nadpobudliwością. Powstanie o tym oczywiście osobny odcinek, na razie potraktuj tę radę jako pomoc w wolnej zabawie – wyłączyć telewizor.
Po drugie: nie dyryguj zabawą
Dlaczego, przynajmniej na początku, należy dzieciom pomagać? W naszych domach są już pewne nawyki. Nie wszystkie niestety dobre. Dzieci na co dzień zwykle zawsze mają coś na liście do zrobienia – muszą odrobić lekcje, umyć zęby, iść na drzemkę, teraz jest czas tego, teraz tamtego. I przez to „zmuszanie” do zrobienia „czegoś” dzieciom weszło już w krew, że w zasadzie wystarczy, jak poczekają na to, co my im zaproponujemy jako następną aktywność. Bo jak coś sobie wymyślę, to pewnie i tak zaraz mi mama czy tata powie, że mam zrobić coś innego, więc poczekam na to, co oni mi zaproponują.
Nasuwa się więc kolejna oczywista porada, jak zachęcić dziecko do swobodnej zabawy: przestać tą zabawą dyrygować.
Jeśli wydaje Ci się to oczywiste i łatwe, to posłuchaj, co się wydarzyło w moim teście, który przeprowadziłam na grupie 300 rodziców. Dałam im zadanie do wykonania – rozwojowe – żeby bawili się z dzieckiem przez 30 minut. Wydawałoby się – błahostka, no heloł! ja się często bawię z dzieckiem. Ale! Podczas tej zabawy nie wolno było nic sugerować, nic proponować, nic robić za dziecko. I dodatkowo trzeba było w tym zadaniu zadawać pytania typu: „Czy chcesz, żebym tak stała?”, „A gdzie chcesz, żebym to położyła?”, „Jaki masz na to pomysł?”. Efekty były naprawdę niezłe. Kilka cytatów z komentarzy, które ukazały się pod tym zadaniem w grupie:
Marta: „Zawsze staram się przeznaczyć minimum 30 minut na taką wspólną zabawę, jednak dopiero dziś odkryłam, jak bardzo inicjuję przebieg tej zabawy. Strasznie trudno było mi oddać pałeczkę. Równie trudno było mi nie myśleć o tych wszystkich rzeczach, jakie czekają na zrobienie zaraz po zabawie”.
Danka: „Super doświadczenie, tak się wyciszyć i faktycznie spędzić czas z dzieckiem, ale trudno mi było nie dyrygować”.
Grażyna: „Myślałam, że tak się bawimy, ale tylko myślałam. Syn zaskoczył mnie wyborem zabawy i tym, że co chwilę mnie pytał, co chciałabym robić”.
Dla tych, którzy są za pan brat z ekonomią czy nauką o państwie, przywołam Frédérica Bastiata, który mówił o tym, co w ekonomii widać, a czego nie widać. Łatwiej jest nam oceniać na podstawie tego, co widzimy. W tym przypadku widzisz, że chcesz – oczywiście z dobrą intencją, dobrą wolą – pokazać dziecku, jak układać klocki, puzzle, powiedzieć, jaki to kolor, jaka to cyferka. Chcesz na swój sposób pokazać dziecku świat, i ja to rozumiem. Albo chcesz, żeby dziecko za bardzo nie rozwaliło zabawek, bo będzie za chwilę za dużo sprzątania. Chcesz, żeby ta piękna wieża budowana przez pół godziny się nie rozwaliła, żeby dziecko nie płakało, nie było mu smutno. I to widać. A czego nie widać? Nie widać, że wtrącamy się, dyrygujemy, przejmujemy inicjatywę w różnej formie w trakcie zabawy z dzieckiem, a bardzo często nawet, jak się nie bawimy, tylko stoimy w drugim pokoju, obserwując zabawę – wciąż potrafimy udzielać instrukcji i porad wszelkiego rodzaju. Jeśli tak interweniujemy, to udaremniamy bardzo ważne procesy, które powinny mieć miejsce podczas swobodnej zabawy.
Gdyby dziecko bawiło się samo, to najprawdopodobniej za chwilę natrafiłoby na jakiś problem, co do którego musiałoby podjąć jakąś decyzję. Musiałoby samo zdarzenie, swoją reakcję i swoje działanie jakoś zakwalifikować. A jeśli my rozwiążemy ten problem, zanim on się pojawi, to odbieramy cenną lekcję, jaką dziecko mogło odbyć w bezpiecznych, domowych warunkach. I to nie jest tak, że dziecko pobawi się bezstresowo, bez tych problemów, i będzie dobrze. Bo dziecko taką lekcję będzie musiało prędzej czy później i tak odbyć. Ale jeśli nie zrobi tego w domowych warunkach, z misiami, to będzie musiało te złe decyzje i nieudane próby przejść na żywych organizmach. I temu właśnie służy zabawa – żeby rzeczy, które mogą się rozwalić, się rozwaliły. Żeby dziecko wiedziało, że one mogą się rozwalić.
Po trzecie: bierz zabawy dzieci na serio
Zwykle trochę trywializujemy i bagatelizujemy zabawy dzieci, chociażby odpowiadając: „Mmmm”. Nawet nie uraczymy dziecka słowem, bo przecież „Mmmm, jakie to piękne”. My akurat myślimy o czymś innym, tymczasem dla dziecka być może to ważna lekcja, ważna nowa decyzja, którą podjęło. Tego nie wiemy. Ale obserwując dziecko, możemy się tego dowiedzieć.
Po czwarte: zabierz dziecku zabawki
To już ostatnia rada, równie kontrowersyjna jak wyłączenie telewizora: zabierz dziecku zabawki, a przynajmniej połowę, szczególnie te, które bawią się same za dziecko za przyciśnięciem jednego guzika. Dobrym pomysłem będzie inwentaryzacja zabawek razem z dzieckiem. To zabawa prewencyjna, którą można robić raz na miesiąc albo raz na kwartał. W opisie podcastu podaję link do świątecznego artykułu, który kiedyś napisałam – tam opisuję bardziej szczegółowo etapy tej inwentaryzacji.
Po pierwsze zabieramy zabawki, które bawią się same za naciśnięciem guzika, gdy zamiast dziecka bawią się baterie. Po drugie – nadmiar zabawek potrafi paraliżować. Jeśli w domu masz sklep z zabawkami, to dziecko patrzy, patrzy i samo już nie wie, czym ma się bawić. Nie może się zaangażować, bo robiąc jedną rzecz, spogląda na coś innego kątem oka. Bawi się powierzchownie, nie ma czasu i nie dojdzie do etapu, kiedy mogłoby podjąć decyzję, spotkać się z jakimś wyzwaniem i jakimś problemem.
Co można zrobić? Połowę zabawek spakuj do kartonów i odłóż, nawet na szafę – żeby dziecko ich nie widziało. A drugą połową niech się dziecko bawi teraz. Po dwóch tygodniach zamień zawartość kartonów z tym, co jest w pokoju. Nagle te zabawki, których dziecko nie widziało przez jakiś czas, zyskają na wartości. Łatwiej będzie mu się skoncentrować, łatwiej wybrać, w co się bawić. Już nie wspomnę o tym, że rodzicowi łatwiej będzie sprzątać.
Nauka uważności – to nie tylko moda
Podejrzewam, że już gdzieś o tym słyszałaś, słyszałeś, bo ostatnio jak grzyby po deszczu powstają medytacje kierowane do dzieci, joga dla dzieci, hasło „uważność dla dzieci” pojawia się w artykułach i książkach. Wystarczy podać przykład książki Uważność i spokój żabki z ćwiczeniami i płytą CD czy – powiedziałabym – klasyku, czyli „lekcji ciszy” z pedagogiki Montessori, która również pomaga w uważności, albo odmawiania różańca.
I tu uwaga! Mam na myśli prawdziwą modlitwę, a nie klepanie paciorka. Spotkałam się z opinią, że medytacja jest tylko dla osób niewierzących, bo to jest niezgodne z religią. Po pierwsze medytacja jest praktyką, która nie jest powiązana z definicji z żadną religią, i spokojnie możesz uczyć dziecko uważności, uczestnicząc aktywnie w takiej religii, jaką właśnie wyznajesz. A prócz tego w religii, którą najlepiej znamy kulturowo, czyli w katolicyzmie, praktyka odmawiania różańca jest właśnie świetnym treningiem uważności. Kiedy odmawiamy po wielekroć te same frazy i przesuwamy palcami po paciorkach – wtedy bardzo ćwiczymy uważność. Wyciszamy się, jesteśmy zanurzeni w oddechu, a paciorek pozwala nam skupić palce na czymś innym niż myśli, które intensywnie przebiegają nam przez mózg. Jeśli więc nie chcesz praktykować medytacji jako takiej, na przykład z religijnych powodów, to po prostu praktykuj lekcje uważności inaczej, tak jak lubisz.
Uważność nie jest tylko modą. Może naprawdę zmienić życie dzieci.
Przykłady wpływu uważności na dzieci
W San Francisco jedna ze szkół z tzw. złej dzielnicy – takiej, gdzie źle się dzieje, jak to czasem oglądamy w amerykańskich serialach, gdzie jest dużo agresji, wagarów – postanowiła w ramach walki z tym stanem rzeczy wydłużyć lekcje o pół godziny każdego dnia. Możecie sobie wyobrazić, że dzieci nie były zachwycone. Ale to dodatkowe pół godziny było przeznaczone na naukę uważności i medytacji. I wiecie, co się stało? Lepsze oceny, mniej wagarów, mniej agresji, mniej zawieszeń w prawach ucznia. Dzieci czuły się po prostu szczęśliwsze. Nie muszę dodawać, że nauczyciele chyba też.
Inne badania, opublikowane w czasopiśmie „Consciousness and Cognition” w 2015 roku, pokazują korelację pomiędzy treningiem medytacji, uważności a lepszym zapamiętywaniem tego, czego dzieci uczą się na lekcjach, oraz mniejszym stresem przed i w trakcie egzaminów, których przecież jest od groma w dzisiejszych szkołach. Za tym szły lepsze wyniki na egzaminach. No bo jak dziecko się mniej stresowało przed egzaminem i w trakcie jego pisania, to znacznie lepiej korzystało ze swoich zasobów pamięci.
To samo dziecko, ta sama szkoła i taki sam egzamin. I nagle bez stresu uczeń stygmatyzowany na trójkowego staje się uczniem czwórkowym. Żebyśmy się jasno zrozumieli – mam w czterech literach to, jakie dziecko ma oceny, ale dla zdrowia psychicznego istotne jest, że dziecko tymi ocenami jest stygmatyzowane. Niestety dorośli mają na tym punkcie niezdrowego fioła. Pytają o oceny, porównują oceny, wymagają ocen i poprzez oceny dziecko jest oceniane jako człowiek: „Dostałeś tylko tróję, co z Ciebie wyrośnie!”. O ocenach też nagram osobny podcast. Kwestia informacji zwrotnej w edukacji interesuje mnie na tyle, że napiszę o tym kiedyś artykuł naukowy, ale tymczasem wiedz, że uważność pomoże dziecku nie tylko nie przejmować się ocenami, podchodzić do nich z większym dystansem, ale również – jako „efekt uboczny” – oceny mogą się poprawić. Niezestresowany, skupiony mózg lepiej funkcjonuje.
Medytacja i trening uważności pomagają także dzieciom w szczególnie stresujących sytuacjach, na przykład kiedy w domu jest agresja, używki albo kiedy rodzice się rozwodzą – to zwykle dla dziecka też jest potężne źródło stresu. Badania pokazują, że również w takich przypadkach uważność, joga, treningi oddechowe mają wpływ na umiejętność radzenia sobie ze stresem, który się pojawia w życiu dziecka.
Jak wprowadzać trening uważności
Ten przykład pokaże, jak cztery obszary wspomniane w odcinku przeplatają się ze sobą i dlaczego wszystkie cztery są takie ważne. W przypadku dzieci, które są straumatyzowane, temat wprowadzamy stopniowo, bo kazanie dziecku, które wcześniej nie miało z tym żadnej styczności, żeby nagle usiadło cicho przez kilkanaście minut i medytowało – może się nie udać.
Specjaliści mówią, że urazy psychicznie, nazywając to kolokwialnie, siedzą w ciele, a nie w głowie. Dlatego zanim się wyciszymy, usiądziemy, zajmiemy się medytacją, uważnością, potrzebne jest – co? Ruch! Projektowane dla dzieci terapie czy programy rozwojowe dla szkół zakładają, że najpierw należy poradzić sobie z emocjami poprzez ruch, a dopiero potem dziecko będzie w stanie usiąść i się wyciszyć. Dlatego właśnie joga bywa tak skuteczna, bo łączy trening fizyczny z ćwiczeniami oddechowymi. Cieszę się, że joga dla dzieci jest coraz bardziej popularna.
Jak długo praktykować trening uważności
Teraz może się zrodzić pytanie: czy to musi być stała, regularna, systematyczna, długofalowa praktyka, czy to musi być trudne, czy musi być superczęste, żeby były efekty? Czy na efekty mamy czekać, aż dziecko będzie dorosłe? Otóż – nie. Programy wprowadzane do szkół, między innymi te, o których wspominałam wyżej, trwają bardzo często 12 tygodni, czasem osiem. I już takie 12 tygodni może zdziałać cuda, może zapoczątkować potężne zmiany na lepsze w psychice Twojego dziecka.
W 2015 roku opublikowano ewaluację jednego z takich 12-tygodniowych programów połączenia ruchu z medytacją, ale też programu, w którym dzieci po prostu uprawiały w szkole jogę w celu redukcji stresu. Jedne badania porównywały, czy zwykły wf będzie działał tak samo. Okazało się, że joga jest dużo lepsza dla redukcji stresu niż standardowe ćwiczenia fizyczne. Natomiast w ramach innych badań dzieci uczestniczące w zajęciach jogi miały około sześciu lat – uprawiały jogę przez trzy miesiące, dwa razy w tygodni. Najpierw 1–2 minuty wyciszenia, a potem 6–10 pozycji jogi. 6–10 pozycji jogi zajmuje parę minut, to jest zaledwie chwila, a potrafi zrobić naprawdę dużą różnicę.
W 2010 roku w świetnym magazynie „Journal of Child and Family Studies” pisano o praktyce uważności, którą wprowadzono dla dzieci w wieku 9–13 lat wykazujących już symptomy niewydolności psychicznych. Te badania wykazały, że dzieci z zaburzeniami uwagi poprawiły swoje zdrowie psychiczne i – uwaga! – utrzymały ten rezultat trzy miesiące później, więc to nie było takie chwilowe polepszenie humoru, jakie dają na przykład lody. Dzieci faktycznie nauczyły się radzić sobie ze swoimi myślami i emocjami na co dzień.
Z racji tego, że ja się mózgiem najbardziej jaram i w mózgu się specjalizuję, nie mogło zabraknąć badań z 2011 roku, opublikowanych w „Psychiatry Research” w numerze dotyczącym neuroobrazowania. Opisują one, że medytacja powoduje pozytywne zmiany w mózgu, a konkretnie wzrost szarej materii, m.in. w tych obszarach, które odpowiedzialne są na samoregulację, za kontrolowanie emocji i zachowań.
Co do wszystkich badań, które tu cytuję – ci z Was, którzy są metodologicznie poprawni, mogliby powiedzieć, że są one wciąż młode. Owszem, bo i temat jest młody, nie jest bardzo powszechny i bada się go od niedawna. Niektóre badania mają kilkadziesiąt lat, ale niektóre kilkanaście. Wykazano oczywiście wiele korelacji, mamy wiele dowodów sytuacyjnych, tzw. anegdotycznych, bo dużo szkół zdecydowało się wprowadzić te programy i widzimy, jakie są efekty. Widzimy, co to daje, ale nie do końca naukowo rozumiemy dlaczego. Skąd taki wpływ na dzieci? Dlatego będę trzymać rękę na pulsie, z zainteresowaniem obserwować kolejne pojawiające się prace w tym temacie, a jak pojawi się coś bardzo dla Was istotnego, oczywiście się tym podzielę.
Co dziecko może zyskać dzięki medytacji
Medytacja, nauka uważności pozwolą dzieciom na bycie samoświadomymi i na lepszą samoregulację. Na panowanie nad emocjami i radzenie sobie ze stresem. Pozwoli na większą elastyczność, da większą tolerancję na zmiany, które je czekają, na rzeczy, które są od dziecka niezależne. Ale też nastąpi wzrost poczucia, że więcej od nas w życiu zależy – bo dziecko jest w stanie na przykład kontrolować swoje emocje i podejmować lepsze decyzje. Im dzieci bardziej świadome, tym bardziej empatyczne. Chętnie pomagają, lepiej się komunikują z rówieśnikami i z dorosłymi, jest w nich mniej agresji, a więcej autorefleksji. Trening uważności może wpłynąć nawet na tak trywialne rzeczy jak oceny w szkole. Myślę, że wszystkie te argumenty sprawią, że przynajmniej rozważysz zapoznanie swojego dziecka z medytacją.
Dla mnie te wszystkie badania nie są aż tak istotne, dlatego że ja medytacji i jej wpływu doświadczyłam na własnej skórze. Widzę różnicę. Widzę, co się dzieje, kiedy ja medytuję i kiedy panuję nad swoimi emocjami, nad swoim stresem, nad myślami w głowie. I widzę, jak to wpływa na moje dzieci. Z jakim humorem wstaje moja córka, w czasie kiedy ja zachowuję się tak po prostu, niby normalnie, niby wszystko jest okej, nie krzyczę itd. A z jakim humorem wstaje i jak przeżywa swoje stresujące sytuacje w ciągu dnia, kiedy ja regularnie medytuję i wobec niej zachowuję się zupełnie inaczej. To jest nieprawdopodobne, jak moja (!) uważność wpływa na nią. Ona nie medytuje ze mną – jeszcze, bo mam nadzieję, że niedługo zacznie – ale fakt, że ja jestem bardziej uważna i spokojna, uczy ją regulować swoje emocje poprzez samą obserwację mamy. Ale nie zawsze było tak różowo, o czym opowiem pod koniec odcinka.
Podsumowanie – cztery rady dla polepszenia równowagi psychicznej dziecka
Po pierwsze – ogranicz telewizor, a najlepiej każdy ekran.
Po drugie – ogranicz ten ekran na korzyść wolnej zabawy.
Po trzecie – zorganizuj i zaaranżuj dziecku więcej ruchu na co dzień.
I po czwarte – uczcie się razem uważności w najlepszej dla Was formie.
Domyślałam się, że o tych wciąż wałkowanych kwestiach – jak zabawa, ruch, jedzenie dla dzieci – łatwo mówić, a trudniej je wdrożyć. Mówię Ci więc teraz: nie musisz wdrażać ich sam! Nie pozwól, żeby wątpliwości czy słomiany zapał doprowadziły Cię do wyrzutów sumienia, ograniczały Twój zapał i skuteczność. Wszystko możesz i na pewno uda Ci się wdrożyć to, co sobie zaplanujesz. A wiem to dlatego, że jesteś rodzicem, który słucha tego podcastu, co świadczy, że się uczysz, rozwijasz się. I jeśli dziś nauczyłeś, nauczyłaś się czegoś nowego albo przekonałam Cię do czegoś, co już się w Twojej głowie wcześniej tliło, to możesz być z siebie dumny, dumna. Szukasz odpowiedzi na pytania i to już czyni Cię najlepszym rodzicem świata. Oczywiście w mojej definicji.
Grupa Treningu Mentalnego Rodzica
Chciałabym ogłosić Ci, że zrobiłam nowy krok w swojej działalności internetowej – nową rzecz dla rodziców. W magiczny sposób na początku tego roku w moim życiu połączyły się różne wątki. Chcę i wiem, jak to zrobić, żeby pomóc Ci stać się najlepszym rodzicem świata. Pomysł ten spłynął na mnie, kiedy sama tego rodzaju pomocy potrzebowałam.
Oczekiwania a rzeczywistość
Wiecie, jak to jest – jak się nie ma dzieci, to się zna wszystkie teorie wychowawcze i one się wydają proste, a wychowanie dzieci to ma być łatwizna. Potem przychodzi na świat pierwsze dziecko i sprawy się trochę komplikują. Niektórzy rodzice płynnie przechodzą przez ten etap, a niektórzy już tutaj potrzebują wsparcia. A jak masz kolejne – drugie, trzecie – dziecko, jest jeszcze trudniej połączyć wizję tego, jakim chcesz być rodzicem, z prozą życia. I właśnie w tym momencie ja zderzyłam się ze ścianą – jesienią 2018 roku, kiedy urodziłam moje drugie dziecko.
Koncepcja Najlepszego Rodzica Świata wzięła się z potrzeby, jaką zauważyłam u siebie, odkąd mam dwójkę dzieci. Na co dzień w ramach mojej pracy zawodowej daję Wam narzędzia, strategie, gotowe metody, inspiracje do tego, jak wspaniale, mądrze wychowywać dzieci, jak uczyć je rzeczy pożytecznych. Ale czasem – mimo ambicji, mimo najszczerszych chęci – nie sposób się za to zabrać, bo proza życia i trud rodzicielstwa potrafią nas przerosnąć.
Nie wysypiasz się, tracisz cierpliwość, brak konsekwencji, dzieci przeżywają swoje trudne emocje, rodzeństwo się bije, przedszkolak gryzie, stres w pracy, kłopoty w związku… I nagle wchodzę ja i mówię o tym, jaka skarbonka jest dla dziecka najlepsza. Swoją drogą – bardzo polecam podcast o skarbonce, jest naprawdę dobry i pomocny. Zgodzimy się jednak, że waga i znaczenie tej skarbonki są mniejsze w skali wychowawczej niż odcinek dotyczący zdrowia psychicznego dzieci.
Uświadomiłam sobie, jak wiele może zmienić trening mentalny rodzica. Żebym mogła wychować swoje dzieci tak, jak ja bym chciała, tak jak mi się marzy, a nie tak jak daję radę. Rozumiesz to? Ja – Godmother, która żyje rozwojem i wychowaniem dzieci, chcę wychować moje dzieci najfajniej, jak umiem. I co z tego, że mam wiedzę i że wiem, ile rzeczy można robić, ile rzeczy jest ważne. Co z tego, skoro w praktyce nie dawałam rady tego wdrażać. Czas, kiedy dzieci są małe, przelatuje przez palce. Jak byłoby cudownie móc wychować dzieci, tak jak chcesz i tak jak Ci się marzy, a nie tak jak dajesz radę!
Od wyzwania do grupy
Pomysł na tę grupę wpadł mi do głowy nagle i po prostu go zrealizowałam, co mi się rzadko zdarza, bo zwykle pół roku planuję, pół roku realizuję, a potem wdrażam, i to nie zawsze. Ale tym razem chyba opatrzność albo jakaś energia nade mną czuwała, bo zrobiłam wyzwanie dla rodziców i zapisało się na nie ponad 300 osób! To było wyzwanie noworoczne – przygotowałam dla grupy 31 zadań. Każdego dnia zapisane osoby otrzymywały zadania z zakresu treningu mentalnego rodzica, które pomagały popracować nad swoją konsekwencją, cierpliwością, poczuciem własnej wartości jako rodzica i nad relacjami z dzieckiem. Ja sama wszystkich tych zadań potrzebowałam, ale pomyślałam – dlaczego mam robić to wyzwanie sama, skoro pewnie nie tylko mnie coś takiego by się przydało?
Podczas tego wyzwania, które kończyło się w lutym, rodzice pytali mnie, co potem. Zdecydowałam się więc na wielki krok, czyli założenie całorocznej Grupy Treningu Mentalnego Rodzica. W tej zamkniętej grupie raz w tygodniu pojawia się post z zadaniem z zakresu treningu mentalnego. Raz w tygodniu pojawia się post, w którym polecamy sobie nawzajem różne rzeczy, najczęściej dotyczące dzieci, ale też naszego własnego rozwoju. Raz w tygodniu pojawia się post, w którym chwalimy się swoimi małymi sukcesami – taki, można powiedzieć, wirtualny słoik z sukcesami. Mówimy: „Och, udało mi się dzisiaj bezboleśnie i bez krzyku obciąć dziecku paznokcie”. A o tym, że to spektakularny sukces, wie każdy rodzic, który kiedykolwiek swojemu dziecku obcinał paznokcie. Również raz w tygodniu pojawia się – i to jest hit tej grupy – post, w którym dzielimy się tym, czego się w danym tygodniu uczymy, czyli książką, którą czytamy, jakimś filmikiem na YouTubie czy na Netflixie, który wiedzieliśmy, czy po prostu artykułem, który przeczytaliśmy, albo umiejętnością, którą szlifujemy.
Rozwijający się, otwarci rodzice wymieniają się pomysłami, inspiracjami. Pokazujemy sobie, czego się uczymy każdego tygodnia. Pracujemy nad swoim poczuciem własnej wartości jako doskonałych, najlepszych – nie mylić z perfekcyjnymi! – rodziców. Jestem w tej grupie bardzo aktywna, robię raz w miesiącu live’y, podczas których można mnie o wszystko zapytać, czy to dzieciowo-rozwojowego, czy zupełnie prywatnego.
Trening Mentalny Rodzica
Członek grupy to Najlepszy Rodzic Świata. Zwracam uwagę na to, że masz być najlepszym rodzicem świata nie według mnie, nie według otoczenia ani nawet nie według Twojego dziecka – bo Twoje dziecko prawdopodobnie już uważa, że takim jesteś. Grupa powstała po to byś pracował(a) nad swoim treningiem mentalnym i stał(a) się najlepszym rodzicem w swoich oczach. Doceniasz własne starania, wybaczasz sobie błędy, jesteś wobec siebie rodzicem wyrozumiałym, ale chcącym się wciąż uczyć. Ambitnym, ale nie przesadnie krytycznym. Bo krytyka i poczucie winy, że wiecznie robisz za mało, za dużo – paraliżuje i nie pozwala pójść dalej z rozwojem. Nie pozwala realizować wizji swojego własnego rodzicielstwa.
Aktywne wsparcie i rozwój w grupie rodziców, którzy myślą podobnie, mają podobne problemy i ambicje, to – moi drodzy – działa cuda. W opisie podcastu wklejam kilka screenów, żeby udowodnić, że nie wyssałam sobie tego z palca. Tutaj Ci je zacytuję:
Justyna: „To, co było super w tej grupie, to pełna wyrozumiałość, brak hejtu i mnóstwo inspiracji od innych rodziców. To wspaniałe znaleźć się w otoczeniu ludzi myślących podobnie”.
Anna: „Zobaczyłam, że ambitni rodzice mierzą się z takimi samymi problemami, trudnościami. Że też się denerwują, też narzekają, też nie dają rady. Mimo to wciąż przyświecają im wyższe cele. Najważniejszy przykład to dla mnie Angelika, bo wydawała mi się do tej pory ideałem przy tak ogromnej wiedzy, pasji – też ma ciężkie dni, trudności z dziećmi, traci cierpliwość i puszcza dzieciom YouTube’a. Olśnienie!”
Tak było – olśnienie. W mojej pierwszej grupie często pozwalałam sobie na uzewnętrznianie się w wielu aspektach rodzicielskich i w tej grupie rodziców też teraz tak robię.
Agnieszka: „Pozytywnie zaskoczyło mnie zrozumienie dla innych. Brak hejtu dla innych koncepcji rodzicielstwa. A należę do wielu grup i ta jest wyjątkowa”.
Kasia: „Bardzo dużo czytałam o tym, że jeśli chcemy wychować szczęśliwe dzieci, to najpierw musimy zacząć od siebie, nigdzie jednak nikt nie napisał, jak to zrobić, żeby samemu dawać dobry przykład, kiedy toniemy w morzu obowiązków, niewyspani, rozdrażnieni codziennością. Wyzwanie pomogło mi nie zwariować”.
Zaproszenie do grupy
W Grupie Treningu Mentalnego Rodzica tuż po publikacji tego odcinka pojawi się post z poleceniami. Będzie to zestawienie medytacji, jogi, polecanych w tym temacie książek dla dzieci – zebranych przeze mnie i polecanych przez rodziców. Miejsca w sieci i dobre praktyki.
Jeśli chcesz rozwijać się razem z nami w tej grupie albo po prostu cenisz to, co robię, korzystasz z moich podcastów, artykułów, filmów z wystąpień, to wejdź na stronę https://patronite.pl/godmother i dołącz do grona moich patronów, bo właśnie patroni Godmother stają się automatycznie członkami Grupy Treningu Mentalnego Rodzica. Link oczywiście będzie też w opisie odcinka.
Dlaczego mówię o stronie Patronite? To portal, na którym osoby takie jak ja, twórcy internetowi, którzy za darmo tworzą treści w Internecie dostępne dla wszystkich, mogą otrzymać wsparcie od osób takich jak Ty, którzy widzą wartość w tych treściach, korzystają z nich i cenią to, co otrzymują po jednym kliknięciu myszką. Z założenia Patronite działa tak, że możesz autora wesprzeć symboliczną kwotą, ja natomiast połączyłam przyjemne z pożytecznym, i dla patronów, i dla siebie. Dla osób, które zdecydują się na któryś z progów na Patronite, stworzyłam całoroczną Grupę Treningu Mentalnego Rodzica.
Jakiego rzędu jest to inwestycja, czyli ile kosztuje udział w tej pięknej grupie? Jest to forma abonamentu płatnego co miesiąc – tak długo, jak płacisz, tak długo jesteś członkiem grupy. Grupa nie jest i nigdy nie będzie otwarta. Z wielu powodów. Po pierwsze żyjemy dzisiaj w niebezpiecznych czasach, jeśli chodzi o Internet. Ludzie w Internecie oceniają się, szczególnie rodzice. Jeśli śmiesz mieć inny pomysł na wychowanie dziecka, to sąsiadka nie wypomni Ci tego w twarz, ale powie Ci to w Internecie albo za plecami. I właśnie dlatego, że widziałam, co czasami odbywa się w innych grupach i na innych portalach, jak ludzie ze sobą rozmawiają – nie chcę, żeby do tej grupy trafili przypadkowi rodzice. Chcę, żeby grupa była zamknięta i tylko dla tych rodziców, którzy podejmą świadomą decyzję o uczestnictwie w niej. To osoby, które są rozwojowe, świadome, chcą rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć, i które wiedzą, że szkoła nie rozwiąże tych problemów za nich, bo wychowanie spoczywa na barkach rodziców.
Jeśli jesteś jednym z tych świadomych i pozytywnych rodziców – zapraszam, bo tylko takich grupa zrzesza. Chcę, żeby grupa była elitarna ideologicznie i intelektualnie, ale niekoniecznie ekonomicznie. Chciałabym, żeby na udział w niej było stać każdego rodzica, który wyraża chęć rozwoju, niezależnie od dochodu. Dlatego postanowiłam, że koszt miesięczny będzie się mieścił w widełkach od 10 zł do 20 zł. Czasami ludzie wydają więcej tygodniowo na kawę na mieście, a co poniektórzy na papierosy. Jest to więc subskrypcja, comiesięczna kwota, z tym że w każdej chwili można z tej subskrypcji zrezygnować, tak jak z Netflixa.
Kiedy możesz dołączyć do grupy? Najlepiej teraz!
Dziękuję Ci za wysłuchanie tego przydługawego odcinka, dziękuję Ci za Twoją chęć rozwoju jako rodzic i przybijam Ci za to wirtualną piątkę. Do usłyszenia w następnym odcinku i – mam nadzieję – do zobaczenia w grupie!
Materiały bonusowe
Przygotowałam do tego odcinka materiały dodatkowe, rozszerzające temat tak by można było szybko i łatwo go wdrożyć do Waszej codzienności. Zestawienie znajduje się w zamkniętej grupie na facebooku zwanej “Najlepi Rodzice Świata* czyli Trening Mentalny Rodzica”. Jest to grupa, w której pro-rozwojowi rodzice uczą się, motywują, inspirują, wspierają i przede wszystkim – trenują by być takim rodzicem jakim marzą, a nie takim na ile starcza sił. A wiadomo, że przy dzieciach łatwo nie jest więc dodatkowe zasoby sił i wsparcia bywają bezcenne.
W ramach materiałów dodatkowych do odcinka #30 znajdziesz między innymi:
- ćwiczenia uważności dla dzieci, które nie usiedzą w medytacji np. oddechowe z pomponikami
- kanał na YouTubie z jogą dla dzieci po polsku i po angielsku (który sprawia że temat medytacji i jogi jest bardziej kolorowy, zabawny i dziecięcy)
- seria polskich książek z bajkami dla dzieci do czytania, każda historia o uważności na inną okazję
- ćwiczenia uważności z dziećmi z zaburzeniami uwagi
- teksty medytacji prowadzonych dla dzieci np. medytacja na stres po szkole, na martwienie się sprawdzianem, medytacja po kłótni z rodzicem, po kłótni z rodzeństwem, medytacja dla pewności siebie, medytacja gdy czuję się chory, medytacja gdy nic mi się nie chce etc.
- plik pdf z kartami do losowania ćwiczeń uważności
- obrazki z pomysłami na gry dla jednego lub grupy dzieci na uważność i oddech
- ORAZ prócz mojego zestawienia, w komentarzach pod postem znajdziesz polecenia i historie wspaniałych rodziców
By otrzymać do tego dostęp, jak i do całej zawartości grupy – dołącz do społeczności Patronów Godmother klikając tutaj. Czy jest to płatne? Oooch naturalnie! Zobacz jaka to inwestycja 😉
Obiecane screeny rodziców z naszej grupy z opiniami
Artykuł #30 Dziecięce zdrowie psychiczne, koncentracja, emocje i stres. Odpowiedź na najczęstsze pytania rodziców. | Godmother Podcast pochodzi z serwisu Godmother.
41 حلقات
كل الحلقات
×مرحبًا بك في مشغل أف ام!
يقوم برنامج مشغل أف أم بمسح الويب للحصول على بودكاست عالية الجودة لتستمتع بها الآن. إنه أفضل تطبيق بودكاست ويعمل على أجهزة اندرويد والأيفون والويب. قم بالتسجيل لمزامنة الاشتراكات عبر الأجهزة.